niedziela, 3 sierpnia 2014

#19

W życiu czasem bywa tak, że niezależnie od tego jak będziemy się starać, zawsze coś może pójść nie po naszej myśli. Czasem są to drobne potknięcia czy błędy, o których szybko zapominamy. Ale czasem.. Życie funduje nam rozłąkę, do której niekiedy dorzucamy swoje trzy grosze. Na początku patrzymy na to optymistycznie i budzimy się z przekonaniem, że to minie w jednej chwili, ten okres rozłąki to przecież moment. A potem z tego pozytywnego podejścia zbliżamy się ku wahaniom, smutku i tęsknocie.

Po pierwszym tygodniu dostrzegamy pewne nieprawidłowości, mniej rozmów, mniej uśmiechu, mniej miłych słów.. Ale jeszcze coś zostało w nas z optymisty i mówimy sobie, że to minie. Po drugim tygodniu jest gwałtowny spadek. Pojawia się smutek, często w towarzystwie gniewu i niekiedy agresywnego podejścia do innych. Po kolejnej kłótni dostrzegamy swoje błędy, ale czasem jest juz za późno na przeprosiny, na prośby czy nawet błagania. Ale wraz z kolejnymi dniami, wychodzi z nas ukryty wcześniej optymista, który gdzieś siedzi i mówi zobacz, będzie lepiej, tylko musisz w to uwierzyć. Zaczyna się odliczanie do spotkania, wspomnienie miłych chwil spędzonych razem..

I mimo to, że w trakcie rozłąki bywa naprawdę źle, oboje jesteśmy. Nieco zmęczeni, czasem źli lub zasmuceni. Mimo dzielącej nas odległości. Przeżywamy każda chwile, każde wzloty i upadki.

Razem.

sobota, 2 sierpnia 2014

#18

W drodze powrotnej mam przed oczami Jego twarz. Zasmuconą, rozgniewaną. A w głowie brzmi tylko jedno pytanie: czemu tak krótko? Tłumaczyłam i obiecywałam, że jutro zostane na dłużej, że się wreszcie nacieszymy swoją obecnością. A jak ja coś obiecuje, to zawsze dotrzymuje danego słowa.

Następnego dnia budzę się z uśmiechem na ustach, który szybko znika po spojrzeniu na zegarek. Tak mało czasu, a tyle musze zrobić przed wyjściem. Wszystko wykonane w pośpiechu. Śniadanie, kąpiel, sprzątnięcie mieszkania, makijaż. Dobra, można wychodzić. Ale zaraz, sms. Kochanie spóźnie się chwilę. Siadam na kanapie i powtarzam wczorajszy schemat. Przebieram nerwowo nogami, spoglądam na zegarek, bawię się zawieszką przy bransoletce.. Kolejny sms. Schodź na dół. Z ogromnym uśmiechem I nieco drżącymi nogami zbiegam na dół, wtulam się w Niego i słyszę cześć wredoto moja. Gryze się w język i myślę juz ja  Ci pokaże jaka ja potrafię być wredna..  Da się wyczuć, że między Nami jest lub było coś nie tak.. Ale wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to wszystko się zmieni w jednej chwili, gdy tylko wejdziemy do windy..

Przyspieszone oddechy, błądzące dłonie szukające tych najdelikatniejszych miejsc.. Z chwilą otwarcia windy wszystko się uspokaja, natomiast zostaje szybkie bicie serca i zaróżowione policzki. W mieszkaniu padam na łóżko, wtulam się w Jego poduszkę, która tak pięknie Nim pachnie.. Z chwilowego letargu wyrywa mnie Jego głos film czy muzyka?  Co wybierzesz będzie dobre. Słyszę pierwsze dźwięki mixu, który ostatnio mi pokazywał, kojąca muzyka rozbrzmiewająca w mieszkaniu. I Jego obecność, Jego dotyk, Jego zapach.. Ta drapieżność i zachłanność w Jego zachowaniu, szybkie zrzucenie zbędnej w tej chwili odzieży. Jest nas pełno, w całym mieszkaniu. Cieszymy się sobą na swój własny i dopieszczony (dosłownie) sposób.. Wiem, że to wszystko zostanie w mojej głowie na długo. Jęki, temperatura, która stale rosła, namiętność, czułość, uległość, pragnienie..

I jedno słowo. TĘSKNIŁEM..