środa, 22 października 2014

#21

Przez ostatnie dwa miesiące bywało naprawdę różnie. Bywały chwile, które doprowadzały mnie do łez. Często były to łzy smutku, lecz nie brakowało też łez szczęścia. Przeżywamy swoje wzloty i upadki. Jesteśmy razem w tych złych i dobrych chwilach. Ale co występuje częściej? Kłótnie, kończące się wieloma złymi słowami i cichymi dniami czy wspólnie spędzone dni pełne śmiechu, radości, a także namiętności.

Kłótni było wiele. W pewnych chwilach uważałam, że zbyt wiele. Kilka razy brakowało mi sił i w momencie, w którym słyszałam  mam Cię dość stwierdzałam, że może lepiej będzie się rozstać.. Ciężkie chwile wiązały się z ciężkim decyzjami, których żadne z nas nie chciało podejmować. Ale naprawdę trudno jest starać się za dwoje. Trudno jest dbać o wszystko i o wszystkich wokół, bo przy tym często zapomina się o samym sobie. Wychodzi się z założenia, że gdy dwoje ludzi decyduje się na bycie razem musi liczyć się z tym, że każda osoba musi coś wnieść do tego związku, a nie tylko brać. Ciężko jest gdy osoby z pozoru zupełnie różniące się od siebie wiążą się i próbują stworzyć udany związek. Raz wychodzi im to raz lepiej, raz gorzej, ale się starają zrozumieć drugą osobę, jej zdania czy poglądy. I jakoś to jest. No właśnie. Jakoś. Ale co jest gdy mija kilka dni i przychodzi czas na spotkanie? Jak to wygląda?

To jest ta jaśniejsza strona medalu. Siedzę zniecierpliwiona na kanapie i w końcu pytam czy moglibyśmy się spotkać. Po kilku dniach uważam, że warto ze sobą na spokojnie porozmawiać, wyjaśnić kilka kwestii. Pytam ze smutkiem, bo przez te ciche dni potrafię sobie uświadomić jak bardzo mi na nim zależy, a co najważniejsze.. Jak bardzo mi go brakuje. Dostaje upragnioną  odpowiedz tak, jutro po Ciebie przyjadę. Cieszę się ogromnie i już nie mogę się doczekać tego  spotkania. Następnego dnia budzę się zmęczona, bez siły i chęci do robienia czegokolwiek. Biorę gorącą kąpiel, by jeszcze raz wszystko przemyśleć. Czy jest coś o czym chce mu powiedzieć? Z tej nostalgii wyrywa mnie dźwięk sms'a juz jadę po Ciebie królewno. Od razu się uśmiecham, dawno tak do mnie nie mówiłeś.. W pośpiechu wychodzę z wanny, ubieram się i maluje. Ostatnie spojrzenie w lustro juz dojeżdżam, wychodź. Schodzę szybko na dół, potykam się o własne nogi,  które są jak z waty.

Wpadam w jego ramiona jak mała dziewczynka, czas staje w miejscu, a poza nami nie istnieje nic. Podnoszę wzrok i dostrzegam szczęście w jego oczach. Silna dłoń chwytająca moją zimną rękę i jego uśmiech to wszystko czego mi brakowało.
Czy aby na pewno?

niedziela, 19 października 2014

#20

Przepraszam  wszystkich za tak długą nieobecność. Wynikły pewne problemy całkowicie niezależne ode mnie.  W najbliższym czasie pojawi się kilka postów, w których wyjaśnię co się działo przez ten długi czas. Tak w skrócie. Co u mnie? Żyje.  Raz bardziej szczęśliwa, raz mniej. Lecz nadal z Nim. 

Powiem wam krótko.. Potwornie teskniłam za pisaniem.
Wenus.