niedziela, 22 maja 2016

#65

Może chciałabyś wpaść do mnie na weekend? Jak zwykle z uśmiechem odpowiadam, że tak, jasne. W środku bardzo się cieszę, że znów będziemy mogli spędzić trochę czasu razem. To jest wyjątkowy czas. Istniejemy wtedy w innym świecie, gdzie nie ma problemów, osób trzecich. Tylko ja, on i nasza kotka. Zamykamy się w czterech ścianach i żyjemy każdą chwilą. Przynajmniej tak to może wyglądać dla kogoś kto zerka przez dziurkę od klucza i próbuje zgadnąć jak długo jesteśmy parą. A to ci psikus. Nie jesteśmy parą. Ale jak to, mieszkasz z nim kilka dni, traktuje Cię tak a nie inaczej a Ty mówisz, że nie jesteście razem? No tak, właśnie tak jest. To w takim razie po co ten cyrk? Po to żeby zobaczyć jego uśmiech jak kładę się na łóżku. Po to żeby przebudzić się w środku nocy i dostać od niego buziaka, o którym i tak nie będzie rano pamiętał. Po to żeby móc spać z nim do południa. Po to żeby robić mu naleśniki na śniadanie, które jemy o 15. Po to żeby widzieć jak paraduje niemalże cały dzień w bokserkach po mieszkaniu. Po to żeby przez te kilka dni być ważną dla niego. Po to żeby widzieć pożądanie w jego oczach. Po to żeby czuć jego oddech na skórze. Po to żeby w nocy czuć jego ciało przy sobie. Po to żeby mógł zasypiać spokojnie tuląc mnie do siebie. Po to żeby być pierwszą osobą, którą widzi po przebudzeniu i ostatnią, na którą patrzy zanim zaśnie. Mogłabym wymieniać bez końca. Ale nie muszę. Brakuje mi go, to prawda, dlatego wykorzystuje takie sytuacje, cieszę się każdą sekundą, którą mogę z nim spędzić. Standardowo, po takich przyjemnych, wspólnych weekendach ciężko się rozstać, przynajmniej mi. Zamykając drzwi od mieszkania już robi mi się przykro, idę z myślą, że nie wiem kiedy go znów zobaczę. Ale trudno, taka była decyzja i kolej rzeczy, że się rozstajemy, a to, że nie potrafimy się rozstać na amen to zupełnie inna bajka, może ona ma dobre zakończenie.

I tak mijają kolejne dni, tygodnie, miesiące. Pojedyncze spotkania, które nie są koleżeńskie. Spojrzenia, które nie są przelotne. Dotyk, który zawsze coś znaczy. I uśmiech, który daje tyle szczęścia co narkotyk dla uzależnionego na głodzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz