tag:blogger.com,1999:blog-54096174766651095032024-03-08T02:28:49.549-08:00Wenus w pidżamie.Wenus w świecie.http://www.blogger.com/profile/13980853167631008897noreply@blogger.comBlogger68125tag:blogger.com,1999:blog-5409617476665109503.post-2843814353088164332017-02-21T10:27:00.001-08:002017-02-21T10:27:33.064-08:00#68<p dir="ltr">Weekend. Jeden z nielicznych spędzonych od początku do końca razem. Czas, gdzie jesteśmy tylko my. Wtedy nie ma miejsca na smutek, złość czy jakiekolwiek inne negatywne emocje. Jest radość. Jest szczęście, które widzisz w tych ciemnych oczach zanim zaśniesz i tuż po tym jak otwierasz oczy rano o 12. Te poranki, które mogłyby się nie kończyć, wspólne przygotowanie posiłków, wspólne zakupy, wzajemna pomoc w najprostszych rzeczach, ale jakże istotna i przyjemna. Te papierosy wypalone w kuchni i w łóżku. Podniesiona brew i ten szczególny uśmiech. Sekunda i już wiesz co Cię czeka. Wiesz, że zaraz będziesz pod ścianą, dosłownie i w przenośni. Wiesz, że nie uciekniesz. Wiesz, że jedyne co możesz zrobić to się poddać, bo każda próba sprzeciwu może być nieprzyzwoicie przyjemna. Masz ten swój zakazany owoc na wyciągnięcie ręki, a i tak siedzisz i patrzysz jak szuka filmu, który macie obejrzeć. Jak delikatnie zaciska zęby. Jak gryzie skórki wokół paznokci mimo to, że co chwilę ganisz go za to. Możesz to zrobić milion razy. A on i tak spojrzy na Ciebie z rozbrajającym uśmiechem, wystawi język jak mały chłopiec, a Ty nie będziesz w stanie się złościć. Wręcz mimowolnie się zawstydzisz, spróbujesz się schować, ale on znajdzie Cię wszędzie. Nie pokazuje tego, ale oboje o tym wiecie. Jedno za drugim stoi murem. Jedno za drugie wskoczy w ogień. Jedno broni drugiego. Taki nasz prywatny, mały gang. </p>
<p dir="ltr">W tej chwili, gdy leżę w pustym łóżku tęsknię. Dopiero był. Dopiero spychał z łóżka i kradł kołdrę. Tulił mocno przed snem i całował w czoło po przebudzeniu. Zaciskał palce na udzie i gryzł w ramię. Sprawdzał czy wszystko w porządku i dbał. Rozmawiał w nocy i milczał relaksując się. Dokarmiał i pilnował. Donosił kolejne kubki herbaty, wciskał na siłę żelki, ale zjadał ananasowe, bo wie, że nie lubię. Dolewał wina i masował plecy kiedy wracałam zmęczona z pracy. Całował po karku jednocześnie jeżdżąc palcami po biodrze. Zrozumienie. Tylko to widzę czytając to po raz kolejny. </p>
<p dir="ltr">Postanowiłam, że zrobię dla nas kolację, wyjątkową, z winem i muzyką w tle. Chciałam się postarać, mając nadzieję, że wszystko wyjdzie perfekcyjnie. Po wspólnych zakupach, przekomarzaniu się przy kasie i walce kto ma pchać wózek a kto nie. <i>Ciekawe czy tak chętnie będziesz pchał w przyszłości wózek z dzieckiem! Pff nie! </i>Śmiejąc się w głos ściągamy na siebie wzrok innych ludzi. Patrzą na nas jak na dziwaków, a my stoimy na środku sklepu patrząc się na siebie. Przyciąga mnie do siebie i całuje w czoło <i>mała wariatka. </i>Wracamy do domu trzymając się za ręce, grzeje mu dłonie. Zaczynam szykować kolacje, biorę nóż, deskę i działam. W pewnym momencie on słyszy mój pisk a ja odsuwam się szybko od blatu. Pyta co się stało, a ja pokazuje mu zakrwawioną rękę. <i>Pierdółko.. </i>Wkłada moją rękę pod wodę, owija papierem i sam kończy krojenie warzyw. Patrzę na niego jak ze skupieniem i dokładnością je kroi. Widzę jak napinają mu się mięśnie szczęki. To głód. Czuje zapach szykowanej kolacji, z niecierpliwością czekamy na moment wyciągnięcia posiłku z piekarnika i nałożenia go na talerze. Wtula się we mnie, popija wino, jest. Po prostu przy mnie jest. Ostatnio nie mieliśmy zbyt wiele czasu dla siebie. Egzaminy, nauka do nich oraz praca pochłonęła większość wolnego czasu. Nadrabiamy w jeden dzień. Chcemy spędzić razem jak najwięcej czasu. Korzystamy, śmiejemy się, ucinamy sobie drzemki, oglądamy głupie filmy. </p>
<p dir="ltr"><b>Kiedyś spytano mnie o definicję szczęścia. Nie umiałam odpowiedzieć, a w tej chwili już potrafię. Moją definicją jest on, śpiący, wtulony we mnie, cicho pochrapujący w środku nocy. Życzę każdemu tego szczęścia. </b></p>
Wenus w świecie.http://www.blogger.com/profile/13980853167631008897noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5409617476665109503.post-62941416558370440962016-09-11T14:40:00.001-07:002016-09-11T14:40:19.833-07:00#67<p dir="ltr">Czasami w życiu każdego człowieka przychodzi taki moment kiedy czuje się osamotniony. Nagle pojawia się kilka problemów, które są ciężkie do zniesienia w pojedynkę. Z pozoru głupota jaką może być nuda, wolny dzień do zagospodarowania staje się powodem sporu, kością niezgody. Znam niewiele osób, które lubią być same. Większość z nas potrzebuje rozmowy, <u>wyjścia</u> na kawę, prostego pytania <i>co dziś robisz, może gdzieś wyskoczymy? </i>Niby proste pytanie, a w rzeczywistości nie ma komu go zadać. Człowiek zaczyna być traktowany jak powietrze przez najbliższych. Przyjaciele zaczynają się zamykać w swoich sprawach. Studia, praca, związek. To pochłania większość ich czasu, mimo młodego wieku są ogromnie zapracowani, brak im czasu nawet na krótką rozmowę telefoniczną. Prowadzi to nieuchronnie do oddalania, do zatracenia bliskich relacji. Jednostronne zainteresowanie i chęci na niewiele się zdaje jeśli od drugiej osoby się to odbija i pozostaje bez odpowiedzi. Przychodzi taki dzień, że już nie ma do kogo się zwrócić, nie ma do kogo zadzwonić, nie ma z kim się spotkać. Wszyscy są tak pochłonięci swoimi sprawami. <i>A bo wiesz, mam trening. </i><i>A bo wiesz już jestem umówiona na wieczór. Mam dziś dużo pracy. Wiesz, on przyjeżdża na weekend, muszę się przygotować. </i>Co z tego, że przyjeżdża za dwa dni, a przyjaciółka już panikuje jakby był królową angielską. Co z tego, że jest weekend, a praca naprawdę nie ucieknie i można sobie pozwolić na dwie godziny przerwy w tym ciągłym biegu. Wyjazdy, spotkania, inni znajomi, a w tym całym pędzie zapominamy o osobach ważniejszych niż cała reszta. Przekonałam się nie raz, że dając komuś ramię do wypłakania, ucho do wygadania, serce do zrozumienia i pomocy trzeba być ostrożnym. Niektórzy lubią to wszystko wziąć i pieprznąć w kąt. Są tylko wtedy gdy sami potrzebują pomocy, kiedy są w sytuacji dla nich "krytycznej" . Lecz w chwili gdy my potrzebujemy tego ciepła, zrozumienia i odrobiny pomocy co zastajemy? Pustkę. Nagle nie ma nikogo. Nagle każdy ma swoje milion spraw, które wymagają natychmiastowego rozwiązania. Z biegiem czasu strony się zmieniają i znów znajdzie się dobrą dusza, która zrozumie, pomoże, poratuje kawą i ramieniem. Po jakimś czasie kolejna zmiana. Ale jest haczyk. Jeśli samemu nie zaczniemy działać, nie pozbędziemy się tego co nas niszczy, towarzystwa, które zamiast utrzymywać nas na powierzchni, wpycha nas na dno. Znajdź w sobie siłę, by sprzeciwić się w chwili gdy ktoś docenia Cię tylko od święta. Znajdź ludzi, którzy będą w stanie znaleźć dla Ciebie czas. Zajrzyj w głąb siebie, pomyśl czego potrzebujesz od drugiego człowieka i czy w ogóle go potrzebujesz<b>. </b></p>
<p dir="ltr"><b>W odpowiednim momencie pojawi się ktoś, kto spojrzy Ci głęboko w oczy, potrząśnie Tobą i sprawi, że uwierzysz w siebie. Pokochasz siebie. I zaczniesz żyć tak jak należy. Bez ograniczeń. Szczęśliwie. </b></p>
Wenus w świecie.http://www.blogger.com/profile/13980853167631008897noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5409617476665109503.post-3637541457591706962016-08-19T14:18:00.001-07:002016-08-19T14:18:55.365-07:00#66<p dir="ltr"><b>Upalna sobota czerwca. </b><br>
Warszawa tętni życiem, studenckie imprezy dobiegają końca, zaczyna się sezon na imprezy plenerowe, w większości gwarantujące darmowe wejście, świetną zabawę i drogi alkohol, który każdego potrafi uderzyć po kieszeni. Z mojej strony pada propozycja. Impreza otwarta, dwa koncerty niesamowitych wykonawców, aż żal nie skorzystać. Nie pozostało nic innego jak ubrać się i ruszyć w drogę. Docieramy na miejsce, po wyjątkowo ciężkich bojach, walce o miejsce parkingowe, walczący z wysoką temperaturą i tłumem ludzi, który lgnie pod scenę. Dochodząc do terenu imprezy już słyszę pierwsze bity ulubionego artysty, śpiewam, tańczę w tłumie, porywam przyjaciółkę. Bawimy się przez kilka godzin, zmęczone wraz z towarzyszem wieczora wracamy lekko zmęczone. Z obstawą ląduje na przystanku autobusowym, grzecznie się żegnam i wsiadam do przepełnionego busa, w którym trwa walka o odrobinę powietrza w tą upalną noc. W drodze zastanawiam się czy on jest w domu. <i>Idiotko, nie zastanawiaj się. NAPISZ. </i>Nieśmiało pytam co robi, czy ma może ochotę wyjść na papierosa. Zdziwiony zgadza się na moją propozycję i dopytuje za ile będę. Minuta. Wysiadam z autobusu, trzęse się, w głowie mam myśl, że mieliśmy się spotkać dopiero następnego dnia. Podnosze wzrok, widzę jak idzie w moim kierunku bardzo szybkim krokiem, uśmiecha się tak jak chyba nigdy, idę szybciej w jego stronę, wpadam w jego ramiona, mocno się wtulam, a on zamyka mnie w niedźwiedzim uścisku. Uśmiechamy się oboje, czuję jak łzy napływają mi do oczu. Próbuję się od niego lekko odsunąć, on szybko łapie moją twarz w dłonie i całuje mnie z całej siły. Czas staje w miejscu, przestaje się wszystko liczyć, znów jesteśmy tylko my. Nie puszczam go nawet na sekundę, przyciskam go do siebie, jego ręce wędrują pod moją kurtkę, gryzie mnie w wargę, otwieramy oczy, dostaje buziaka w nos <i>Cześć nygusie </i>łapie mnie za rękę i cieszy się jak dziecko, ja zresztą też. Zabiera mnie do mieszkania, daje mi pić, pozwala chwilę odpocząć. Patrzymy na siebie niemalże bez przerwy, uśmiechamy się jak małe dzieci na widok świątecznej paczki ze słodyczami. Przeciągamy to nasze spotkanie mimo to, ze następnego dnia znów się zobaczymy. Z mieszkania wychodzimy trzymając się za ręce, w windzie znów się do siebie przyklejamy. Z uśmiechem odstawia mnie do domu. Żegnamy się tak jak kiedyś, pod samymi drzwiami, wchodze po schodach i tradycyjnie odwracam się. Zamiast stać pod drzwiami stoi na najniższym schodku. Patrzy na mnie wyjątkowo smutnym wzrokiem. Próbuję cicho spytać co się dzieje, nie udaje mi się skończyć zdania, a już widzę łzę płynącą po jego policzku, kolejną i kolejną. Schodze do niego, biorę jego twarz w dłonie, proszę by spojrzał na mnie, dopytuje co się dzieje, sama jestem bliska płaczu. </p>
<p dir="ltr"><b>Wtedy właśnie słyszę słowa, które odmieniają wszystko. Wywracają na nowo świat. Życie zaczyna się od nowa. Jesteś wszystkim i Cię kocham całym sercem. </b></p>
Wenus w świecie.http://www.blogger.com/profile/13980853167631008897noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5409617476665109503.post-44217608586778382752016-05-22T16:02:00.001-07:002016-08-19T12:00:24.163-07:00#65<p dir="ltr"><i>Może chciałabyś wpaść do mnie na weekend? </i>Jak zwykle z uśmiechem odpowiadam, że tak, jasne. W środku bardzo się cieszę, że znów będziemy mogli spędzić trochę czasu razem. To jest wyjątkowy czas. Istniejemy wtedy w innym świecie, gdzie nie ma problemów, osób trzecich. Tylko ja, on i nasza kotka. Zamykamy się w czterech ścianach i żyjemy każdą chwilą. Przynajmniej tak to może wyglądać dla kogoś kto zerka przez dziurkę od klucza i próbuje zgadnąć jak długo jesteśmy parą. A to ci psikus. Nie jesteśmy parą. <i>Ale jak to, mieszkasz z nim kilka dni, traktuje Cię tak a nie inaczej a Ty mówisz, że nie jesteście razem? </i>No tak, właśnie tak jest. <i>To w takim razie po co ten cyrk? </i>Po to żeby zobaczyć jego uśmiech jak kładę się na łóżku. Po to żeby przebudzić się w środku nocy i dostać od niego buziaka, o którym i tak nie będzie rano pamiętał. Po to żeby móc spać z nim do południa. Po to żeby robić mu naleśniki na śniadanie, które jemy o 15. Po to żeby widzieć jak paraduje niemalże cały dzień w bokserkach po mieszkaniu. Po to żeby przez te kilka dni być ważną dla niego. Po to żeby widzieć pożądanie w jego oczach. Po to żeby czuć jego oddech na skórze. Po to żeby w nocy czuć jego ciało przy sobie. Po to żeby mógł zasypiać spokojnie tuląc mnie do siebie. Po to żeby być pierwszą osobą, którą widzi po przebudzeniu i ostatnią, na którą patrzy zanim zaśnie. Mogłabym wymieniać bez końca. Ale nie muszę. Brakuje mi go, to prawda, dlatego wykorzystuje takie sytuacje, cieszę się każdą sekundą, którą mogę z nim spędzić. Standardowo, po takich przyjemnych, wspólnych weekendach ciężko się rozstać, przynajmniej mi. Zamykając drzwi od mieszkania już robi mi się przykro, idę z myślą, że nie wiem kiedy go znów zobaczę. Ale trudno, taka była decyzja i kolej rzeczy, że się rozstajemy, a to, że nie potrafimy się rozstać na amen to zupełnie inna bajka, może ona ma dobre zakończenie. </p>
<p dir="ltr"><b>I tak mijają kolejne dni, tygodnie, miesiące. Pojedyncze spotkania, które nie są koleżeńskie. Spojrzenia, które nie są przelotne. Dotyk, który zawsze coś znaczy. I uśmiech, który daje tyle szczęścia co narkotyk dla uzależnionego na głodzie. </b></p>
Wenus w świecie.http://www.blogger.com/profile/13980853167631008897noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5409617476665109503.post-31804954652275735862016-04-13T09:14:00.001-07:002016-07-17T20:48:34.380-07:00#64<p dir="ltr">Dźwięk wiadomości, migająca dioda, cicha wibracja. <i>Masz jutro czas? </i>Choćbym nie wiem co miała zaplanowane tego dnia to wszystko bym odwołała. Pytam o co chodzi, dość długo się nie widzieliśmy. <i>Chcesz przyjechać na obiad? </i>Chętnie się zgadzam i wiem, że mimo ostatniego potknięcia do spotkania z nim na mojej twarzy będzie gościł uśmiech. Ustaliliśmy wszystko, co dokładnie zrobimy do jedzenia, co będziemy pić i jak spędzimy czas. Razem. To dziwne, ponieważ razem już jednak nie jesteśmy. <i>No wy to się po prostu nie umiecie rozstać. </i>Najwidoczniej nie umiemy. Chociaż może nie chcemy? </p>
<p dir="ltr">Dojeżdżam do niego, wchodzę na górę i dzwonie do drzwi. Po chwili drzwi się uchylają, wchodzę do środka i go widzę, owiniętego jedynie ręcznikiem na wysokości bioder. Czuję przechodzący mnie dreszcz, ciepło, które rozchodzi się po moim ciele. Odganiam wszystko na bok, zadowolona uśmiecham się i podchodzę żeby się przywitać. Całuje mnie lekko w usta i odsuwa się żebym mogła wejść do pokoju. Siadam na krawędzi łóżka, on kładzie się za mną. Rozmawiamy przez dłuższy czas, śmiejemy się, bawimy z naszą kotką. W końcu on zaczyna mnie łaskotać, wbija mi palce w ciało, widzę jak mu błyszczą oczy, znam dobrze ten blask. Przyciąga mnie do siebie, układa odpowiednio żeby on mógł się wtulać w moją szyję, a ja żebym była dopasowana biodrami do jego bioder. Owija mnie rękami i nogami, przyciska do siebie. <i>Nie puszczę Cię teraz. </i>Radość nie do opisania, niby nic, a tak ucieszyło. Leżę wygodnie z uśmiechem na ustach, z nim przyklejonym do mojego ciała, całuje mnie po szyi i ramieniu, ja w zamian gryze jego dłoń. Czuję, że zaczyna mocniej napierać na mnie, wiem dobrze o co mu chodzi i pytam czy nie idzie się kąpać.<i> Tak, pod warunkiem, że pójdziesz ze mną. </i>Odwracam się, on zaczyna mnie całować, delikatnie i spokojnie, ale jego ręka zaciśnięta na moim udzie zdradza coś innego.. Odruchowo zaczynam się ocierać o jego ciało, w końcu ląduje po nim, nachyla się tuż przy moim uchu <i>wiesz, że zaraz z Ciebie wszystko zerwę? </i>Już życzę powodzenia.. W końcu prosi żebyśmy poszli do łazienki, napuszcza ciepłą wodę do wanny, ja siadam obok, on zanurza się w wodzie. Po dłuższej wymianie spojrzeń, uśmiechów zostaje przez niego ochlapana. Moja radość przechodzi do niego, zaś u mnie na jej miejscu pojawia się złość. Tłumaczę mu, że jak będzie na mnie chlapał to chcąc nie chcąc będę musiała się rozebrać.. W odpowiedzi dostaje jego najpiękniejszy uśmiech, podniesioną brew <i>dla mnie bomba, a wejdziesz sama do wanny czy mam Ci pomóc, z tym, że ja Cię wrzucę w ubraniu.. </i>Znów silne dreszcze oraz zaciskające się mięśnie. Będę twarda, odmawiam i siedzę grzecznie patrząc na niego z ledwo widocznym uśmiechem. Wiem, że zdradzają mnie dołeczki, on też to wie. Przygryza ciągle wargę doprowadzając mnie tym do szaleństwa. Wstaje i chce wyjść z łazienki, ale on łapie mnie mocno za nadgarstek <i>dokąd się wybierasz? </i>Tłumaczę, że mam mokre spodnie i nie będę w nich siedzieć. <i>Zdejmij je tu. </i>Cwaniak.. Ciągnie mnie w dół, łapie mocno za włosy i całuje bardzo zachłannie, jednocześnie wciągając mnie do wanny. W ostatniej chwili opieram się do ściany żeby nie wpaść do wody, całuje go w czoło, nos, usta i wychodzę z łazienki. Ściągam spodnie, siadam na kanapie, po chwili słyszę krzyk <i>weź papierosy i chodź do mnie. </i>Z uśmiechem idę do łazienki, staje w drzwiach i widzę jego uśmiech. Nic więcej mi mnie potrzeba, siadam obok, podaję mu papierosa, odpalam. Mokrą ręką głaszcze mnie po nodze. <i>Na pewno nie chcesz wejść do wanny? </i>W końcu się zgadzam. Zmieniamy się miejscami, ja wchodzę do przyjemnie ciepłej wody, jak to ja, zapominam o całym świecie. I o tym, że on siedzi obok, wpatrzony we mnie. Uśmiech za uśmiech. Spojrzenie za spojrzenie. Iskra za iskrę. Dotyk za dotyk. Zamykam oczy, on trzyma mnie za rękę, oboje zasypiamy. </p>
<p dir="ltr"><b>To było jedno z nielicznych spotkań po rozstaniu. Żadne nic nie zepsuło. A czy naprawi? </b></p>
Wenus w świecie.http://www.blogger.com/profile/13980853167631008897noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5409617476665109503.post-40751133978646095462016-03-24T00:15:00.001-07:002016-03-24T00:16:17.208-07:00#63<p dir="ltr">Jeden prosty telefon. <i>Przyjeżdżajcie, pijemy. </i>Piątkowy wieczór, chłodny, gwieździsty i pełen wrażeń. Docieramy na miejsce, dwie na dwóch, szybko idziemy do sklepu po proste czasoumilacze wysokoprocentowe. Na osiedlu rozbrzmiewa nasz śmiech, obie doskonale wiemy, że patrzą na nas we dwóch. Nie jak na naiwne małolaty, które czekają na to, by je wykorzystać. Ale patrzą na nas jak na kobiety idealne mimo to, że takie nie jesteśmy. Dla jednego jest to blond anioł, dla drugiego buntownicza księżniczka. Obie warte uwagi, poświęcenia i wszystkiego co najlepsze. Wchodzimy do mieszkania, prosimy panów o otwarcie wina cudem zdobytym korkociągiem, nalewam nam do szklanek, pijemy za nasze drugie, miłe spotkanie we czwórkę. Niestety my rozmawiamy na swoje tematy, panowie na swoje tematy, w końcu znajdujemy wspólny temat, zaczynają się zabawne historie, dowcipy, przelotny dotyk, długie spojrzenia. W końcu kończy się wino, zostaje wysłana z obstawą do sklepu, moja damska druga połówka zostaje sam na sam z diabłem, proszę ją dyskretnie żeby było grzecznie. <i>Tak, tak, idź już, będę grzeczna, przecież zaraz wrócisz. </i>Wychodzę z mieszkania, od razu zostaje złapana za rękę, w środku skacze z radości, z zewnątrz nie pokazuje zbyt wiele po sobie. Kupujemy kolejną butelke wina, trzy cytrynki i wracamy do mieszkania. Tuż przed wejściem ku jego zaskoczeniu odwracam się i całuję go szybko i lekko w usta. Widzę jego zaskoczenie, ale tylko się uśmiecham i wchodzę do mieszkania. Widzę kątem oka, że druga para poległa na łóżku i świetnie się bawią bez nas, lecz nie potrafię im nie przeszkodzić. Otwieramy kolejną butelkę, korkociągiem rozcinamy cytrynę, alkohol zagryzamy ciastkami owsianymi i cytryną. Sama muszę już uciekać, zostawiam ją w jego rękach obawiając się czy wszystko będzie w porządku.. Wychodzę z mieszkania, wsiadam z nim do samochodu. Widzę, że jest smutny. Wie co za chwilę nas czeka. Zatrzymuje samochód pod moim domem. Łapie mnie za rękę, całuje i przytula mnie do siebie. Prosi żebym napisała jak wejdę do mieszkania i całuje mnie w czoło. Czuję się bezpiecznie, ale jest mi przykro, że muszę go zostawić samego. Wychodzę szybko z samochodu i uciekam do siebie. W domu podziwiam pięknego kwiatka, którego dostałam. W głowie słyszę tylko głos mojej ptaszyny <i>dostałaś kwiatka suko, znowu! </i>Śmieje się i w mgnieniu oka zasypiam, tak naprawdę pokonał mnie alkohol. Nieświadomie usypiam z jedną myślą w głowie, czy z nią wszystko w porządku..  </p>
<p dir="ltr"><b>Ciężki poranek dnia następnego. </b></p>
<p dir="ltr">Budzę się w pustym mieszkaniu, nerwowo podrywam się z łóżka i szukam telefonu. Biorę go do ręki, widzę kilka nieodebranych połączeń, wiadomości, ale szukam tej jednej, od niej. Nie znajduje nic więc sama pisze żeby się dowiedzieć czy wszystko z nią w porządku. <i>Tak, wszystko Ci zaraz powiem. </i>I już wiem, że nie skończyło się to najlepiej. Zaczynam się zastanawiać jak daleko zaszli, czy doszło do czegoś konkretnego, boję się o nią jak o własne dziecko. W końcu dostaje wyjaśnienie od mojej szczęśliwej kobiety. Nerwowo opowiada mi o tej jednej, wyjątkowej nocy zalanej wódką. Wspomniała o stanowczym łapaniu za włosy, o wbijaniu palców w drżące ciało, o tym gorącym oddechu lądującym na jej skórze podczas całowania każdego centymetra, muskania językiem i ustami. O oczach, czarnych oczach, w których widziała pożądanie. O dociskaniu całym ciałem do łóżka, które w końcu połamali. Dotykaniu tych zakazanych miejsc, które dla kogoś są niczym, a dla niej są jak temat tabu, są granicą, której nikt nie może przekroczyć, jednak przy nim poczuła się na tyle pewnie i bezpiecznie, że mu pozwoliła na więcej, ale nie na wszystko. Zostawiła mu ten niedosyt, najgorszy na świecie. <i>Wiesz jakie ja miałam kołtuny na głowie od tego ciągłego szarpania?! </i>Oj tak słonko, coś o tym wiem, pamiętaj, że te pierwsze przygody są najlepsze, dbaj o to, by pozostały przyjemnymi wspomnieniami. I on i ona, nieświadomie chcieli więcej, dłużej, mocniej, intensywniej. Ale lepiej przerwać i zostawić niedosyt, niż wszystko oddać za jednym zamachem. </p>
<p dir="ltr"><b>Przychodzi taki moment w życiu, który sprawia, że chcesz każdego dnia wstawać, żyć i szukać niecierpliwie szczęścia w prostych rzeczach. A wraz z tym momentem przychodzi odpowiednia osoba, która wywraca Ci wszystko do góry nogami. I dla skołtunionych włosów i pogryzionej szyi warto żyć i warto czekać. </b></p>
Wenus w świecie.http://www.blogger.com/profile/13980853167631008897noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5409617476665109503.post-21918760486062981602016-03-13T15:50:00.001-07:002016-03-13T15:50:19.735-07:00#62<p dir="ltr">Pierwsze spotkanie. Ale jak to? <i>Chciałbym Cię zaprosić na randkę piękna.</i> Randka.<i> </i>Najprawdziwsza z prawdziwych. Zgadzam się. Zestresowani jak dwoje nastolatków. Miejsce ustalone. Godzina ustalona. Neutralny grunt. Prosił żebym się nie stroiła, żebym ubrała się tak jak ubieram się na codzień. Mimo to pięć razy się przebierałam w mieszkaniu, za każdym razem coś mi nie pasowało. Chciałam na nim zrobić wrażenie, jak każda kobieta na nowo poznanym mężczyźnie. Czuję po chwili wibracje telefonu. <i>Będę czekał na Ciebie na przystanku. </i>Serce zaczyna bić szybciej. Pytam gdzie jest licząc na to, że mam jeszcze trochę czasu. <i>No jak mam być szczery to już czekam na </i><i>Ciebie.. </i>Jezu..  Ubieram się w pośpiechu w za dużą koszulkę, wciągam spodnie na tyłek, wsuwam na nogi ulubione buty, owijam się ciepłym szalikiem i wybiegam z mieszkania, byle tylko nie musiał za długo czekać na mnie. Droga, którą normalnie pokonuje się w mgnieniu oka nagle stała się podróżą bez końca.. Złośliwe, czerwone światła na każdym kroku, wolna jazda, no jest cudownie. Ale, ale.. Jak się z nim przywitać? Jak się zachowywać? Od razu się otworzyć czy troszkę poudawać nieśmiałą i skrytą? Z natłoku myśli wyrywa mnie wiadomość <i>gdzie jesteś? </i>Dojeżdżam, już go chyba nawet widzę. Przez chwilę widzę jak mnie wypatruje, zastanawiam się co teraz mu siedzi w głowie. Otwierają się drzwi autobusu, od razu z niego wychodzę, podnoszę wzrok i od razu napotykam jego oczy, z daleka mnie przyciągają. Im bliżej jestem tym szerszy uśmiech był i u mnie i u niego. W końcu witamy się krótkim, koleżeńskim buziakiem w policzek, a po chwili zostaje zamknięta w jego objęciach. Czas na chwile się zatrzymał, biorę głęboki wdech, zapamiętuje ten zapach, uśmiecham się ciągle i słyszę tylko jego szept <i>obiecałem Ci, że Cię od razu przytulę. </i>Decydujemy się na spacer, ale po pięciu minutach jesteśmy zmuszeni przenieść się gdzieś, deszcz nie chciał żebyśmy spacerowali we dwoje. Lądujemy w restauracji pod złotymi łukami, siadamy na przeciwko siebie, wszystko wokół znika, zostaliśmy tylko my i potok słów. Zaczynamy rozmawiać niczym wieloletni przyjaciele. Gdy tylko na chwilę odwracam wzrok to czuję, że jego oczy ciągle spoczywają na mnie. W pewnej chwili zerkam prosto w jego oczy, dzikie oczy, które mnie złapały na tyle mocno, że nie mogłam wypowiedzieć ani jednego słowa. Po prostu patrzyliśmy na siebie. Długo. Pierwsza odwróciłam wzrok, zawstydzona, emanująca nieśmiałością I delikatnością. Wiem, że niedługo będziemy musieli się pożegnać, a jak wszyscy wiemy, że to właśnie pożegnania są najtrudniejsze..  </p>
<p dir="ltr">Wychodzimy na zewnątrz, po deszczu zostały tylko kałuże, powietrze stało się lżejsze, bardziej rześkie. Odprowadza mnie na przystanek. Przypomina mi, że coś mi się jeszcze należy. Tłumacze, że już mnie przytulił, chyba więcej nie chciałam. Udaje, że w dalszym ciągu nie wiem o co mu chodzi. <i>Miałaś dostać buzi, tylko pytanie gdzie i kiedy? </i>Kręcę głową myśląc, że tego nie zrobi. Miejsce wybiera sam, a ja w tamtej chwili właśnie tego chciałam i potrzebowałam. Przysunął się do mnie, spojrzał na moje usta, potem w oczy i znów przeniósł wzrok na moje usta, dłoń położył na moim biodrze, lekko przyciągnął do siebie i pocałował. Delikatnie, z wyczuciem, po chwili dając mi do zrozumienia, że to dopiero początek. Odwracam lekko głowę, uśmiechamy się oboje jak po solidnej porcji głupiego Jasia. Dostaje buziaka w czoło i wtulam się w niego, chłonąc jego zapach, wiedząc, że długo go mogę nie poczuć. Czuję się malutka przy nim, ale bezpieczna. Wiem, że zaraz musze wsiąść do autobusu. Ani on tego nie chce ani ja. Uśmiech znika na chwile, pojawia się smutek, a jego usta szybko i sprawnie odnajdują moje. Nogi odmawiają posłuszeństwa, kości zastępuje wata, on jednak mnie podtrzymuje i prosi, żebym poszła, bo inaczej mnie nigdy nie puści. Uśmiechamy się do siebie i wsiadam do autobusu. Widzę to spojrzenie, które dociera do każdej komórki mojego ciała. Uśmiecham się i zawstydzona chowam się za szalikiem, macham mu i tuż przed zamknięciem się drzwi przesyłam całusa, którego on chowa do kieszeni na torsie. Autobus rusza, on odchodzi, a uśmiechy jak były tak zostały.. </p>
<p dir="ltr"><b>Odjeżdżamy, każde w swoją stronę. Każde z uśmiechem. I nadzieją. Szczęśliwe. Nic się nie zdarzy dwa razy. Korzystaj. Ryzykuj. I pij szampana nad brzegiem jeziora. </b></p>
Wenus w świecie.http://www.blogger.com/profile/13980853167631008897noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5409617476665109503.post-62819032663439264772016-03-12T07:30:00.001-08:002016-03-12T07:30:54.677-08:00#61<p dir="ltr">Poznali się przypadkiem. Pojawił się w jej świecie, jej drugim domu. Z początku nie sądziła, że znów ktoś ją obserwuje, ale dyskretnie, właśnie tak, żeby nie rzucało się to w oczy. Podaję kartę, w zamian dostaje opaskę na rękę, podnosi wzrok i świat staje na sekundy w jednym miejscu. Ona widzi głęboką czerń, otoczoną gęstymi rzęsami. On widzi błękit najgłębszego oceanu. Tylko odcień odróżnia ich oczy. Szybkim krokiem idzie na salę, rozkłada rzeczy, przygotowuje się, podnosi swój wzrok i znów go widzi. Podarowuje jej najpiękniejszy z uśmiechów, a przez jej ciało przechodzi stado mrówek łaskoczących nawet najmniejszy nerw. Patrzą przez chwilę na siebie, on się pochyla i ciągnie za sznurówkę tym samym rozwiązując jej buta. W jej głowie pojawiła się tylko jedna myśl. No człowieku, jesteśmy w przedszkolu? Delikatnie daje mu do zrozumienia, że powinien jej go zawiązać. A on widząc jej pewność siebie, której większość kobiet jej zazdrości klęknął i związał jej buta, wywołując tym samym ogromne zdziwienie i dreszcze na jej ciele. Nie ma co się kryć, zrobiło jej się miło, ale szybko sprowadziła się na ziemię. Przecież nie przyszła tu bez powodu. Odsunęła go ze swojej ścieżki i zabrała się do roboty. Wiedziała, że momentami zerka na nią, więc przykładała się bardziej niż zwykle. Tylko czy to byli skuteczne? </p>
<p dir="ltr">Tydzień po tym jak się poznali dostaje telefon. <i>Co za facet, ja nie wiem skąd on się urwał, przecież tacy to już wyginęli razem z mamutami.. </i>Proszę o jedno. Oddychaj. Nie da się Ciebie zrozumieć tak szybko wrzucasz z siebie słowa. Cierpliwie wysłuchuje kolejnej historii z nim związanej, uśmiecham się i wiem, że ona opowiadając mi to uśmiecha się także, z tym, że o wiele szerzej. <i>Wiesz co, mówią mi, że się zmieniłam, że inaczej wyglądam.. To przez niego? </i>Moje nieświadome dziecko nie wie jeszcze jak bardzo mężczyzna może odmienić kobietę.. Zaczęły się długie rozmowy do późnych godzin nocnych, poranne wiadomości zapewniające o spokojnych powrotach, pisane z nadzieją na kolejny udany dzień.<b> </b>Pojawiły się pierwsze plany wyjazdów. Na drugi koniec świata. Co z tego, że dopiero się poznali.. <i>Pakuj się, pojedziesz tam ze mną. </i>To ciągłe niedowierzanie, które mogłam dostrzec tylko ja w jej oczach jest niezapomniane. Patrząc w lustro widzę to samo. Otworzyła się przed z pozoru obcym człowiekiem, posłuchała serca i pozwoliła komuś z góry nią pokierować. Trafiła do niego. W jego rękach stała się pięknym, szafirowym kwiatem, który każdego dnia rozkwita, a on nie daje jej uschnąć i zmarnieć. </p>
<p dir="ltr"><b>Dwa światy. Dwie historie. Dwie wariatki. </b><b>Te same uczucia. Te same nadzieje. I </b><b>wyczekiwanie na jutro. Lepsze jutro. </b><br>
<b>Witam w świecie, w którym przeciwieństwa są najlepszymi przyjaciółkami, gdzie jedna z nas to anioł a druga diabeł. Jedna znalazła swojego diabła, a druga anioła. Ładnie przywitałyśmy wiosnę.. </b></p>
Wenus w świecie.http://www.blogger.com/profile/13980853167631008897noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5409617476665109503.post-45388089675298841212016-03-11T08:53:00.001-08:002016-03-11T09:00:24.950-08:00#60<p dir="ltr">Nowy etap w życiu, który pochłonął mnie całkowicie. Dużo pracy, dużo nauki, jeszcze więcej stresu, problemów. Niedawno zakończyłam najważniejszy jak dotąd etap w swoim życiu. Były łzy, tęsknota nadal jest, ale u on wciąż jest. Nie tak blisko jak był, nie w taki sposób w jaki był. Ale jest. Wspiera, troszczy się, rozmawia. Dużo zmian nastąpiło w bardzo krótkim okresie czasu. Rozstanie, choroba, nowi ludzie, nowe środowisko, obowiązki. Nauczyłam się wielu rzeczy, między innymi tego, żeby nie robić nic na siłę oraz tego, że warto otworzyć szerzej oczy, rozejrzeć się, spojrzeć na ludzi dookoła, być może Wenus siedzi obok Ciebie w autobusie. Dostrzegłam zalety poznawania ludzi, nie ważne czy to za pośrednictwem internetu czy w rzeczywistości, na ulicy, gdy ktoś w biegu wpada na Ciebie i wytrąca Ci z rąk telefon czy kubek z kawą. Nauczyłam się mniej denerwować takimi sytuacjami, reaguje na nie częściej uśmiechem niż złością. Ale wśród tych wszystkich pozornie nowych rzeczy wpadłam na mężczyznę. Lub on wpadł na mnie. Był jak grom z jasnego nieba. Był ratunkiem w ciężkiej chwili. Moim kołem ratunkowym, którego się kurczowo chwyciłam. Czy puszczę? </p>
<p dir="ltr"><b>21.01.2016r. Godzina 01.42</b></p>
<p dir="ltr">Włączyłam kolejny film, nie pamiętam nawet jego tytułu, leci od godziny, nie bardzo wiem o co w nim chodzi. Rozglądam się dookoła i co widzę? Pustą paczkę po papierosach, puste opakowanie po lodach miętowo-czekoladowych, dwie puste butelki po winie i stos chusteczek higienicznych. Próbuję w jakiś sposób zabić czas, byle tylko nie myśleć o nim, by nie czekać na niego już nigdy. Z myśli wyrywają mnie wibracje telefonu. Zerkam "Nowy użytkownik polubił Twój profil, zacznij rozmowę". W pierwszej chwili to zignorowałam. Ale co mi szkodzi, odwiedziłam jego profil, przejrzałam zdjęcia, które dodał, odłożyłam telefon i poszłam zrobić herbatę. Po powrocie z gorącą herbatą biorę telefon do ręki i widzę nową wiadomość na portalu. Zaglądam i widzę proste "hej :) "  niby nic a jednak coś, bo co za wariat w środku nocy robi na takim portalu. Zaczynamy rozmawiać, po nie całej minucie wie, że jest mi źle, że jest źle od długiego czasu, nie muszę mu wiele mówić. On wyczuwa to co czuje ja. Mimo prawie 100km, które nas dzielą. Dla kogoś jest to mało, dla kogoś dużo. Wraz z rozwojem rozmowy otwieramy się bardziej, rozmowa trwa do prawie czwartej nad ranem, zasypiam podczas odpisywania z telefonem w ręku i uśmiechem na ustach. Z każdym kolejnym dniem i każdą kolejną rozmową odkrywamy, że coraz więcej nas łączy. Lubimy te same rzeczy, sposób w jaki spędzamy czas, oboje jesteśmy leniwi, lubimy dobre filmy, stare piosenki i porządny alkohol. Jednocześnie mimo lekkiego lenistwa, jesteśmy ambitni i pracowici. Lubimy długie podróże, głośno słuchać muzyki, zwiedzanie, poznawanie nowych miejsc, spacerowanie, gotowanie, próbowanie nowych smaków.. Im więcej cech wspólnych wychodziło na jaw tym większe były moje oczy i zachwyt nad jego osobą. Każdego dnia wyczekiwałam na wiadomość od niego, tą z samego rana jak i tą w środku nocy. O wszystkim i o niczym. Trafiłam na człowieka do tańca i do różańca. Jest osobą, która nie znając mnie już się troszczyła i dbała o mnie, nawet na odległość. Prostymi słowami, jedną, krótką wiadomością sprawiał, że jak się uśmiechnęłam to ten uśmiech zostawał ze mną na długi czas. Odkąd go znam coraz częściej słyszę od znajomych <i>kochana, Ty ostatnio promieniejesz, zarażasz uśmiechem. </i>Ciężko mi zaprzeczyć. Są chwile, gdy widzę swoje odbicie w szybie autobusu, w wystawie sklepu (tak, kobiety wszędzie znajdą lusterka..) widzę te rozbiegane oczy pełne iskierek szczęścia i nadziei na to lepsze jutro, te pełne koloru usta, które coraz częściej układają się w uśmiech, nawet jak leje deszcz i od zmierzchu do świtu jest szaro i ponuro. </p>
<p dir="ltr"><b>Wenus się nie poddaje i nawet podczas szarego dnia, samotnych nocy, widzi to, czego nie dostrzegają inni. Goni za szczęściem w ukochanych butach, pomagając po drodze każdemu komu się da co jakiś czas sięgając po papierosa i butelkę z winem. </b><br>
<b>Wróciłam </b></p>
Wenus w świecie.http://www.blogger.com/profile/13980853167631008897noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5409617476665109503.post-16141135833647858982015-11-22T14:55:00.001-08:002016-03-03T06:40:41.472-08:00#59<p dir="ltr"><b>01.10.2015r.</b><br>
Na świat przychodzi nasze największe i najpiękniejsze szczęście. Szarooka piękność, oczko w głowie rodziców, towarzysz dnia codziennego, córeczka. Wywróciła nasze życie do góry nogami, całą naszą uwagę skupia na sobie, domaga się, by ciągle przy niej być, a my z chęcią to robimy mimo to, że czasami daje nam w kość.. Maleństwo, które zbliżyło nas jak nic innego na świecie. Zaczęło się oczekiwanie, aż będziemy we trójkę w domu. Razem. Nasza mała rodzinka. Po miesiącu czekania, maleństwo zapakowane, otulone z każdej strony, w domu wszystko naszykowane na jej przyjście. Oboje z dumą wracamy do domu, szczęśliwi jak nigdy, zakochani w sobie i w niej samej. Widzę te małe oczka, hipnotyzujące, przeszywające na wskroś, zdobywające serce. Spojrzenie, od którego nie ma ucieczki. </p>
<p dir="ltr"><b>Nasza mała kotka!</b></p>
Wenus w świecie.http://www.blogger.com/profile/13980853167631008897noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5409617476665109503.post-84702522917114661602015-11-11T12:33:00.001-08:002015-11-11T13:15:44.304-08:00#58<p dir="ltr"><b>02.11.2015r. </b><b>- 2 rocznica, godzina bliżej nieokreślona. </b></p>
<p dir="ltr">Na stole stoi butelka wina, mojego ulubionego, pusta. W dłoni trzymam kieliszek wypełniony niemalże po brzegi winem. Wiem, że w kuchni stoi jeszcze jedna butelka. Na dole jest sklep, najwyżej skończę po więcej jak będzie trzeba. A chyba będzie taka potrzeba. Na stole mam komputer, a na nim wyświetlone nasze zdjęcie, jedno z niewielu. Uchwyceni w tańcu, delikatnym, powolnym, bo przecież oboje nie umiemy tańczyć. Stoję tyłem, a na ekranie wręcz błyszczy jego uśmiech. Patrząc na to  uśmiecham się delikatnie, a po policzku spływa kolejna łza. Wycieram ją szybko i pociągam spory łyk wina. Już zapomniałam jakie jest dobre. Tak, siedzę sama, światło zgaszone w całym mieszkaniu, tylko komputer lekko rozświetla moją twarz. Przeglądam zdjęcia dalej, jest ich mnóstwo, a pośród nich tak mało nas. Tak jak i tej nocy. Nie było nas wcale. Byłam tylko ja. Odstawiam wino i zarzucam na siebie kurtkę, zamykam za sobą drzwi i wychodzę z domu, wchodzę w ciemność, zerkam na telefon, godzina 1.42 w nocy. Wyciągam papierosa, rozpalam i zaciągam się mocno patrząc w granatowe niebo. Gdzieś słyszę jadące samochody, gdzieś szczekanie psa. I wewnętrzny płacz, który rozdziera mnie z całych sił. Kończę papierosa i zapalam kolejnego. Wracam do domu, jest już 2. Patrzę na puste łóżko i ściska mnie w żołądku. Powinien tu być. Patrzeć na mnie. Tulić mnie do snu. Ale jest w pracy. Stając przed lustrem w łazience widzę swoje zaczerwienione oczy, ślady po łzach i rozmazaną szminkę. Rozbieram się i patrze na siebie. Zastanawiam się co we mnie widzi. Odruchowo łapie się za brzuch. Ostatnio często spoczywały na nim jego ręce. Wchodzę do wanny, odprężam się i nie myślę o tym co się dzieje. Gdy trafiam do łóżka jest już bardzo późno.. </p>
<p dir="ltr"><b>Następny dzień -  ciężki poranek. </b></p>
<p dir="ltr">Pierwsze co robię po przebudzeniu to sprawdzenie telefonu. Jedna zaległa wiadomość, dostarczona w chwili gdy się obudziłam.<i> Jestem w domu maleństwo. </i>Uśmiecham się, do oczu napływają łzy, a w głowie łupie coraz mocniej. Kładę się i zasypiam z myślą, że jest obok. </p>
<p dir="ltr"><b>Kilka dni później leżę obok niego, ugłaskana i skulona, szczęśliwa i wreszcie spokojna, kochana i odprężona. Chcę żeby było</b><b> tak zawsze. Nic nie jest idealne. </b></p>
Wenus w świecie.http://www.blogger.com/profile/13980853167631008897noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5409617476665109503.post-60538117446761355112015-09-15T15:12:00.001-07:002015-10-14T05:50:02.809-07:00#57<p dir="ltr">Środek nocy, wiercę się w łóżku, mój pokój co jakiś czas rozświetla mocny błysk piorunów, chwile po tym huk rozbrzmiewa w całym mieszkaniu. Otulam się kocem, zaciskam powieki, zwijam się w kłębek i myślę, czemu nie jestem teraz przy nim. Czemu nie mogę przez chwile popatrzeć jak śpi, jak spokojnie oddycha, czemu nie mogę poczuć jak mnie przyciąga do siebie przez sen w chwili gdy chce wstać z łóżka bądź się trochę odsunąć. Nawet przez sen mi na to nie pozwala. Kurczowo trzyma mnie w objęciach, a ja jestem w stanie się tylko uśmiechnąć, pocałować jego rozgrzany tors i wtulić się w niego. Słyszę grzmot i nakrywam się kocem. W myślach mam tylko jego oczy. Przywołuje go w jakiś sposób i po chwili otrzymuje wiadomość od niegk. Uśmiecham się i w pokoju znów robi się jasno. Nienawidzę burzy. Zerkam na telefon "Kociaku, nie mogę spać." Zaczynamy rozmawiać. Mijają kolejne minuty, godzina. W trakcie rozmowy proponuje mi spotkanie. W środku nocy. Zaczynam się śmiać, on także. Proszę żeby przyjechał rano. I zasypiam. Śpię spokojnie, mając wrażenie, że on leży obok, głaszcze mnie delikatnie po ramieniu. Otwieram oczy i widzę pusty pokój. Cisza wokół. Idę do łazienki, patrzę w lustro, uśmiecham się sama do siebie, ładnie dziś wyglądam. Słyszę dźwięk wiadomości, lecę po telefon a na wyświetlaczu pokazuje się pytanie "Jesteś już gotowa? Czekam" Dzwonie i pytam gdzie jest. "no jak to gdzie, na dole kochanie" Jeszcze raz zerknełam w lustro, poczochrana wiedźma, z sińcami pod oczami.. Szybkie spojrzenie na godzinę - 12.. Pięknie, nie dziwi mnie to, że już jest. Proszę by wszedł na górę. Puka do drzwi, otwieram je i się za nimi chowam. On powoli zamyka drzwi i widzi mnie, w jego sweterku, w lokach. Taką jaką mnie kocha najbardziej. Przytula się do mnie bardzo mocno, nie zamierza puszczać. </p>
<p dir="ltr"><b>Żałuję, że mnie tak długo nie było. Brakowało mi tego miejsca. Wracam znów. Duże zmiany w życiu, nowy etap, jeden z ważniejszych. Ktoś zgadnie? :) </b></p>
Wenus w świecie.http://www.blogger.com/profile/13980853167631008897noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5409617476665109503.post-42919922717316351252015-07-27T03:14:00.001-07:002015-07-27T06:25:56.992-07:00#55<p dir="ltr">Któryś piątek tego roku. Czas na imprezę. <i>Idziecie we dwoje prawda? </i>No niestety nie. Grupa znajomych, przyjaciółka, ukochany w domu. Szybki drink z przyjaciółką podczas przygotowań, szybkie poprawienie makijażu, okej, ruszamy. Mijamy tłumy ludzi w metrze, nie ma co się dziwić, piątkowy wieczór. Docieramy na miejsce, szukamy odpowiedniego bloku i mieszkania. Jest, znalezione, czas wejść do miejsca, które wiele zmieniło w moim życiu. A dokładniej to, co się tam wydarzyło. Pierwsze piwo, drinki, coraz więcej osób, kolejne piwo, drinki, wódka. Powoli kręci mi się w głowie, robię się senna, pisze do niego, pytam jak się czuje, wyczuwam, że jest zły, że jestem gdzieś daleko, sama, bez niego. Nie byłam bezpieczna. I on się o tym w końcu dowiedział. Przestałam się odzywać, przyjaciółka wyciągnęła mnie na balkon. Stał się on dla mnie miejscem magicznym. Miejscem szczerym, prawdziwym i jedynym bezpiecznym pomieszczeniem. Usłyszałam tylko <i>nic nie mów, po prostu mnie wysłuchaj. </i>Siedziałam prawie bez ruchu przez godzinę, nie wypowiedziałam ani jednego słowa, w głowie miałam ich milion. Jedyne co byłam w stanie zrobić to podnosić butelkę z piwem do ust. Mogłam ocierać łzy, które płynęły strumieniami z moich oczu. W jej głosie słyszałam ogromne cierpienie, wiedziałam, że płaczemy obie. Chciałam złapać ją za rękę, dodać jej otuchy w tym wszystkim. Siedziała prosto, patrząc przed siebie, w ręku trzymała kieliszek. Wyglądałyśmy jak roboty, nieruchome, wpatrzone w jeden punkt. To była godzina, która całkowicie zmieniła moje podejście do niej. Innym razem powiem o tym dokładniej. Wyszłam z balkonu, złapałam za telefon i napisałam do niego <i>chce do Ciebie, nie chce już tu być. </i>Nie czułam się bezpieczna, chciałam jak najszybciej znaleźć się u niego. </p>
<p dir="ltr">Wróciłam z przyjaciółką do jej mieszkania, zobaczyłam go pod drzwiami i moje serce zamarło. Nie sądziłam, że przyjedzie. Spojrzałam na zegarek. 5.20.. Nie mogłam uwierzyć, że jest przy mnie, trzyma mnie kurczowo za rękę i zabiera mnie do domu. Przez całą drogę przechodziły go dreszcze, zmarzł czekając na mnie, był to bardzo chłodny poranek. Docieramy do domu, widzę jego spojrzenie, znam je doskonale, wiem czego chce ode mnie. Proszę go żeby się położył do łóżka i poczekał na mnie, a sama poszłam do łazienki zmyć resztki makijażu. Zmyłam z siebie wszystko, rozmazany tusz, czerwoną szminkę, której nigdy wcześniej nie używałam oraz cały smutek i poczucie winy. Weszłam do pokoju i zobaczyłam go leżącego z zamkniętymi oczami, przykrytego kołdrą po same uszy. Uśmiechnęłam się lekko i usiadłam obok niego. Otworzył oczy, uśmiechnął się i przygryzł dolną wargę. <i>Chodź kociaku, we dwoje szybciej się zagrzejemy. </i>Po chwili leżałam w jego objęciach, patrzyłam się w ścianę, nie mogłam zasnąć po tym wszystkim.. <i>Maleństwo, śpisz? </i>Odwróciłam się do niego i usmiechnęłam. Cmoknął mnie w nos. <i>Dobrze, </i><i>że tu jesteś, że nic Ci już nie grozi. </i>Przy nim zawsze i wszędzie jestem bezpieczna. Ważne by był obok. Leżeliśmy tak wpatrzeni w siebie przez dłuższą chwilę. <i>Dalej mi zimno wiesz? </i>Wystarczyło, że dostrzegłam zmienione spojrzenie, te iskierki, po chwili już siedziałam na nim, rozkoszując się bliskością jego ciała oraz naszym porankiem. Zasnęliśmy zmęczeni porannymi zabawami. Przebudziłam się przed 10, spojrzałam na niego i napotkałam jego bystre oczy. Spytałam czemu już nie śpi, oboje byliśmy wykończeni a spaliśmy tylko dwie godziny. <i>Lubię na Ciebie patrzeć skarbie. </i>Uśmiecham się, a on całuje mnie w czoło, nos, usta i w szyję, zaczyna mnie drażnić i znów zaczyna zabawę. </p>
<p dir="ltr"><b>To był najwspanialszy poranek, który mogliśmy spędzić razem. Był krótki lecz ważny. Pamiętaj, uwielbiam te śniadania o 12 z Tobą. </b><br>
</p>
Wenus w świecie.http://www.blogger.com/profile/13980853167631008897noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5409617476665109503.post-44792212420322353502015-07-22T00:54:00.001-07:002015-07-22T00:54:14.261-07:00#54<p dir="ltr">Dziś rano dostałam wiadomość, że bliski kolega mojego brata zginął w wypadku. Pierwszy raz widzę mojego brata załamanego, smutnego. Mimo to, że nie znałam tego chłopaka jest mi smutno. Zginął niewinny człowiek, wracał z pracy. I zginął. Codziennie słyszy się o wypadkach, w których giną ludzie. A to ktoś utonął, a to ktoś został śmiertelnie potrącony na ulicy.. Moje słowa kieruje do was, chciałabym wam coś uświadomić. Mianowicie to, że należy korzystać z każdego dnia, każdej godziny i minuty. Jeśli mamy możliwość spotkania się z kimś ważnym dla nas, spędzenia wspólnie czasu nie wymigujmy się brakiem czasu, zbyt dużą ilością zajęć. Korzystajmy z takich chwil, bo nigdy nie wiadomo kiedy dana chwila z tą właśnie osobą może być naszą ostatnią spędzoną razem. Cieszmy się każdym dniem, korzystajmy z nich do ostatniej sekundy, róbmy to, co sprawia nam przyjemność i spełniajmy swoje marzenia i walczmy o nie. Obierajmy coraz to lepsze cele i dążmy do nich. Dbajmy o to, co mamy i nie narzekajmy na wszystko dookoła, nauczmy się doceniać małe rzeczy, proste. Miejmy czyste i dobre serca. Nigdy nie wiadomo kiedy będziemy musieli się pożegnać.. </p>
Wenus w świecie.http://www.blogger.com/profile/13980853167631008897noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5409617476665109503.post-80058770222389990582015-07-03T14:45:00.001-07:002015-07-03T15:57:11.543-07:00#53<p dir="ltr">Brak mi Cię. Coraz bardziej. Z każdą kolejną chwilą. Nie wiem nawet co robić. Środek nocy. Oboje się gdzieś włóczymy.. Każde z osobna. Nie wiadomo gdzie. Ja szukam Ciebie. Ty się ukrywasz. Ja krzyczę. Ty milczysz. Ja siadam z bezsilności na środku, pomiędzy czymś a czymś. A Ciebie wciąż nie ma. Rozglądam się, wypatruje, na próżno. Wchodzę do mieszkania, nie zapalam światła, biorę jedynie butelkę wina z kuchni. Siadam na krześle, włączam komputer i szukam. Czego? Nie, nie Ciebie.. Szukam czegoś, co pomoże mi się oderwać. Czegoś, co wywoła inne emocje niż smutek, żal, przygnębienie, poczucie winy.. Wybór padł na film "Gwiazd naszych wina" w tej chwili wiem, że to był jeden z gorszych wyborów.. Smutek zwalczać smutkiem? Złe połączenie. Ale cóż, film uruchomiony. Pierwszy łyk wina spływa powoli po moim gardle, przymykam oczy, czuje delikatny dotyk na ręku. Otwieram oczy i widzę kotkę, moją małą kotkę, ocierającą się o moją dłoń. Wciąż mając zamknięte oczy pociągam kolejny łyk wina, w głowie odtwarzam pewne spotkanie, na którym chwile po tym jak weszłam do Twojego mieszkania Ty wziąłeś mnie na ręce i powiedziałeś, że cieszysz się, że masz przy sobie taką piękność. Zawstydzają mnie Twoje słowa. Za każdym razem. Brak mi ich. Brak mi Ciebie. Oglądam film, nawet nie wiem kiedy mija półtorej godziny. Po winie nie ma śladu. Za to pojawiło się mnóstwo śladów po łzach, które znaczyły jak blizny moja twarz. W chwili gdy główna bohaterka zaczyna przemowę nie mogę użyć wytrzymać. Zatrzymuje film, kładę się na łóżku i płacze. Cichutko. Tęsknię coraz bardziej.<b> </b><i>Still waiting for a little green light.</i><i> </i></p>
<p dir="ltr"><i>Czekam.</i><b> </b></p>
Wenus w świecie.http://www.blogger.com/profile/13980853167631008897noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5409617476665109503.post-14248226053451134452015-07-03T11:33:00.001-07:002015-07-03T11:50:27.853-07:00#52<p dir="ltr"><i>Ja niedługo wychodzę. </i>No tak, wychodzi. Sam. Informuje mnie jak zwykle kilka minut przed wyjściem, wręcz w biegu mówi o tym gdzie i z kim idzie. Kończy swoją wypowiedź krótkim <i>nie wiem kiedy wrócę. </i>W tej samej chwili dociera do mnie, że czeka mnie dziś długa noc, podczas której z pewnością przeczytam długą książkę i przesłucham mnóstwo piosenek. Wielokrotnie zastanawiało mnie to, dlaczego jego koledzy potrafią na takie spontaniczne wyjścia z kolegami potrafią zabierać swoje dziewczyny. Nie chodzi tu o każde spotkanie, które organizują. Ale od czasu do czasu na typowym męskim spotkaniu pojawia się dziewczyna jednego z panów. Nie wiadomo po co i z jakiej racji. Może po prostu jej mężczyzna chce mieć ją blisko.  Może dlatego, że jej się nie wstydzi i wie, że może się z nią pokazać w każdym towarzystwie. Za każdym razem dziwią mnie takie sytuacje, gdy dziewczyna ląduje na męskim spotkaniu przy boku swojego mężczyzny. Ktoś mógłby spytać <i>dlaczego Cię to dziwi. </i>Może dlatego, że sama nigdy czegoś takiego nie doświadczyłam? Nigdy nie zostałam zaproszona na jakieś spotkanie z jego znajomymi. Za każdym razem szedł sam, nawet nie pytał czy miałabym ochotę wybrać się gdzieś z nim. Czasami chciałabym powiedzieć <i>ej, ja też tu jestem, może pójdziemy razem? </i>Ale jednak nie chce się wpierdalać pomiędzy wódkę a zakąskę. Byłabym niczym piąte koło u wozu. Wole siedzieć gdzieś cicho z tyłu, nie wychylając się i grzecznie przytakując gdy on wychodzi prawie bez słowa. Nie pozostaje mi wtedy nic innego jak się go posłuchać. <i>Masz się zająć sobą. </i>Taa jest....  Zadziwiające jest też to, że prawie za każdym razem gdy nadchodzi czas wyjścia z kolegami jest niezwykle zadowolony i podekscytowany. Nie zrozumcie mnie źle, ja go nie chce ograniczać i tego nie robię, niech lata z kolegami. Ale niech przy tym nie zapomina o mnie. O tym, że ktoś siedzi całą noc i myśli o tym czy wrócił bezpiecznie do domu. O tym, że ktoś czeka na niego. Mogłabym tak wymieniać dalej. Ale nie chce. To trochę boli. </p>
<p dir="ltr">Dziwnym zjawiskiem jest to, że gdy dziewczyna wychodzi z koleżankami już jest podejrzewana o najgorsze. To kobiety zawsze po takich wieczornych wypadach wracają pijane, ledwo trzymające się na nogach... No dobra, może czasem. A panowie? No tak, oni wracają następnego dnia nad ranem w opłakanym stanie, niczym zbite psy wyją pod drzwiami, a gdy już ich się wypuści to wyją dalej tylko po to, żeby ich wpuścić do łóżka, podrapać po plecach i utulić chodzącą gorzelnie do snu. Niektóre kobiety na to narzekają, że nie lubią tego robić, że nie lubią niańczyć facetów? A oni? Przypomnijmy sobie jak oni się zachowują gdy my mamy "te dni". Uważają na słowa, znoszą nasze humory, nadskakują nam przynosząc leki przeciwbólowe oraz kolejne butelki wina bądź tabliczki czekolady. A my marudzimy jak trzeba przynieść butelkę wody rano i tabletkę na kaca? Rada jest w tej sytuacji jedna. Tolerujmy siebie wzajemnie oraz swoje zachowania, bez względu na wszystko. Wyszło coś na wzór pointy? Może.. </p>
<p dir="ltr"><b>Patrząc na ten tekst nasuwa mi się pewien wniosek. Róbmy mniej osobno, a więcej razem. Lepsze kilka piw wypitych razem niż jedno wypite w samotności. Wasze zdrowie gwiazdki. </b></p>
Wenus w świecie.http://www.blogger.com/profile/13980853167631008897noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5409617476665109503.post-69533346025245633562015-06-23T14:49:00.001-07:002015-08-12T11:54:40.843-07:00#56<p dir="ltr">Dziś Twoje święto. Mam nadzieję, że w tym wyjątkowym dniu będziesz szczęśliwa. Rozpoczynasz kolejny rok, który będzie dla Ciebie bardzo ważny. Zaczynasz nowy etap w swoim życiu. Przyszedł czas na zmiany te małe i te większe. Czas na realizację nowych celów życiowych. Czas wyborów i ciężkich decyzji. Czas poznawania i odkrywania zarówno ludzi jak i świata. Mimo tak krótkiego czasu zdążyłam Cię dobrze poznać. Wiem co lubisz a czego nie, co Ci imponuje a co drażni, kto jest tym ideałem a kto nie dorasta mu do pięt. Wiem, że nie wyjdziesz z domu bez zdrowego jedzenia w torbie i butelki wody. Nie rozstajesz się z telefonem i wariujesz jak nie możesz iść do kretowni przez ból pleców. Nie trawisz Wisły i nie lubisz nad nią chodzić. Masz w mieście swoje miejsca, zabierasz do nich różne osoby. Lubisz pić cappuccino, ale nie pogardzisz też whisky z colą od święta czy zimnym Aperolem. Masz wesołą rodzinę, dzięki której powstało wiele historii wartych opowiadania (pamiętaj o odblaskach). Jesteś piękna choć sama tego nie dostrzegasz, widzisz w sobie niedoskonałości, a zalety chowasz gdzieś w środku. Niejeden facet przechodząc obok Ciebie zwraca uwagę na Twoje oczy, Ty pewnie nie zauważyłaś a ja miałam okazję. Jesteś twardą kobietą z krwi i kości, chociaż czasem wychodzi z Ciebie mała dziewczynka, zagubiona w wielkim świecie i szukająca w głębi serca wsparcia i pomocy. A w rzeczywistości nie lubisz prosić o pomoc. Mogłabym wymieniać bez końca za co Cię cenię. Pisząc te słowa głównie do Ciebie mam przed oczami pewien zimny majowy wieczór. Balkon. Piwo i drink. Mnóstwo łez i jeszcze więcej szczerości. Na samą myśl o tym w moich oczach pojawiają się łzy. Przypominam sobie Twój ból, który był wywołany przez to męczące wspomnienie. Widziałam Cię dwa razy w takim stanie. I o dwa za dużo.. Ostatnimi czasy nie była obecna w Twoim życiu. Tamten dzień poruszył mały kamyk na szczycie góry lodowej. Zaczęły się częstsze kłótnie, wiele złych słów. Jest to okres, o którym obie chciałybyśmy zapomnieć. Ale się nie da. Żałuję, że nie jestem już tak blisko Ciebie ale jak sama powiedziałaś "może tak miało być" może. Tego nie wiem. Nie wiem już co się u Ciebie dzieje, jak się czujesz, jak Ci idzie na siłowni. Pamiętam jak kiedyś powiedziałaś, że nie masz gdzie spać. Nie wiedziałam co się z Tobą dzieje, nie wiedziałam gdzie i z kim jesteś. Po kilku dniach powiedziałaś prawdę. A ja przez te kilka dni myślałam tylko o tym żeby posiedzieć z Tobą dodając Ci otuchy. Korzystając z dzisiejszego święta chce Ci złożyć najserdeczniejsze życzenia, jak najwięcej sukcesów, spełnienia najskrytszych marzeń prac wytrwałości w dążeniu do celów, coraz to nowszych i poważniejszych. Życzę Ci abyś znalazła prawdziwych przyjaciół w swoim życiu i abyś właśnie ich się trzymała, nigdy nie wiadomo kiedy się przyda pomocna dłoń. Kocham Cię. </p>
<p dir="ltr"><i><b>Wszystkiego najlepszego ptaszyno. </b></i></p>
Wenus w świecie.http://www.blogger.com/profile/13980853167631008897noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5409617476665109503.post-84111530391394815352015-06-10T13:14:00.001-07:002015-06-10T13:15:58.348-07:00#51<p dir="ltr">Ostatnio moją uwagę przykuła pewna piosenka. A dokładniej słowa jej refrenu, które weszły mi wręcz w krew. Piosenka rozbrzmiewa juz kolejny dzień w słuchawkach, w każdym pokoju, do którego tylko wchodzę, towarzyszy mi w każdej chwili, nieprzerwanie, w myślach i głęboko w sercu. Ta piosenka zaczepiła się o drzazgę, która jest gdzieś we mnie. Jest to nowa drzazga, wcześniej jej nie było. Jest póki co mała, ale z każdym kolejnym dniem wbija się głębiej i zadaje coraz większy ból. Nie wiem jak ten ból załagodzić. Próbowałam zajadać, poszło to tylko na moją niekorzyść...  Próbowałam ignorować, w efekcie końcowym myślałam o tym coraz więcej, analizowałam każdy dzień, każdą rozmowę, szukałam swojego błędu czy potknięcia. Na marne. To nie moja wina. Jak to kiedyś usłyszałam<i> jesteś dla niego aniołem i nie waż się nigdy pomyśleć, że jest inaczej. </i>Owszem, jestem jego aniołem, dbam o niego jak nikt inny na tym popierdolonym świecie (wybaczcie wulgaryzm, nawet Wenus klnie czasem) i robie wszystko żeby tylko nam było dobrze. Nie tylko jemu, ale nam, razem. No okej, jest wszystko super, kolejny dzień już słyszę <i>dziewczyno, czego Ty się doszukujesz, przecież wszystko jest między wami okej, nie marudz. </i>No pewnie. Lepiej zamknąć oczy, okna i drzwi. Wyłączyć myślenie, telefon oraz fejsa. Bo to wszystko ściąga uwagę na problem, którego nie ma. </p>
<p dir="ltr">Ciężko jest funkcjonować normalnie i udawać, że wszystko jest w porządku, gdy druga osoba zamyka się właśnie na cztery spusty, a nasze klucze nie pasują do żadnego z zamków, nie umiemy się dostać. Kopiemy, walimy, szarpiemy. Po raz kolejny..  Na marne. I po jakimś czasie pojawia się myśl, która może jest ratunkiem? Zrób to samo. Chociaż raz. Nie przejmuj się, nie interesuj, odetnij się i zajmij tylko sobą. Posłuchałam się Ciebie, ciągle staram się tak robić. Ruszyłam z miejsca i zrobiłam kilka kroków. Pierwszym była wizyta w salonie, w celu zadbania o paznokcie, twarz i ciało. Kolejnym - zakupy. To, co każda kobieta uwielbia bez względu na humor, godzinę czy porę roku. I co, tylko tyle? Dwa małe kroczki, które nie doprowadziły mnie do niczego konkretnego? No niestety, brak dziś weny do działania. Wena obejmuje dziś tylko część odpowiedzialną za twórczość. Koniec. Czas na gorącą kąpiel. Koniecznie w towarzystwie muzyki i świec. Relaks mnie uspokaja i wycisza, powoli przestaje o nim myśleć. Słyszę pierwsze nuty naszej playlisty. Otwieram oczy, które momentalnie zapełniają się łzami. Opieram głowę o ścianę, chce by tu był. By siedział ze mną, tulił mnie i dotykał. By patrzył na mnie z podziwem i by mówił, że tęsknił, że kocha.. </p>
<p dir="ltr"><b>Na początku wspomniałam o słowach piosenki. One dziś będą zakończeniem,a wy macie zadanie domowe. Wyciągnijcie z tych prostych słów wnioski. </b></p>
<p dir="ltr"><b><i>Związek to pracochłonne ognisko, zawiłość, w której chce się być blisko, ale miłość, choć przepali wszystko, niepielęgnowana zamienia się w popiół. </i></b></p>
<p dir="ltr"><i>Drodzy, nie pisze tych słów, dlatego żeby pokazać wam, że jest źle. Nie, jest dobrze, jest to chwila przemyśleń dla wielu z was, te słowa nie dotyczą bezpośrednio mnie, przynajmniej nie wszystkie. Chciałam podziękować </i><i>pewnej ptaszynie, która często mi uświadamia co jest dobre, a co złe. Jesteś najlepsza</i>. <br>
<i>Wenus. </i></p>
Wenus w świecie.http://www.blogger.com/profile/13980853167631008897noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5409617476665109503.post-20763335107025149962015-06-07T12:48:00.001-07:002015-06-07T13:12:19.800-07:00#50<p dir="ltr">Kolejny słoneczny dzień. Kolejna wizyta na siłowni. Kondycja coraz lepsza, mięśnie coraz mocniejsze, ciało coraz zgrabniejsze.. Nawet on to zobaczył. Lekko mnie to zaskoczyło, ale pozytywnie. Stałam przy oknie, paliłam papierosa obserwując zachodzące słońce. Spojrzałam w górę i ujrzałam samolot. W głowie pojawił się pomysł wyjazdu. Tylko we dwoje. Gdzieś daleko. Z przemyśleń wyrwał mnie jego dotyk. Mocny, stanowczy, męski, władczy i taki jego.. Złapał mocno mój pośladek, ścisnął i mruknął tuż przy moim uchu. Po moim ciele przeszedł dreszcz, od ucha przez szyję, ramię, pierś, biodro i całą nogę. Szepnął <i>komuś się chyba tyłeczek</i> <i>podniósł</i><i>, a mi się to podoba, bardzo.. </i>Uznałam te słowa za zachętę i wypięłam się lekko, opierając się o niego. Na jego reakcję nie musiałam długo czekać, chwycił za moje włosy, odsłaniając moją szyję, do której po chwili się przyssał. Jego język drażnił najczulsze punkty na mojej szyi, a w trakcie tych pieszczot poczułam jego dłoń między moimi nogami oraz usłyszałam cichy i bardzo pociągający szept <i>chodź do łóżka. </i></p>
<p dir="ltr">Wieczór tego samego dnia. Do domu wróciłam zadowolona, dzień spędzony z nim, zakończony wizytą na siłowni. Cud, miód i orzeszki? No nie do końca.. Wieczór poświęcam na zagłębienie się w nowej lekturze. Leżę w łóżku, z książką i kubkiem ulubionej herbaty obok, w tle lecą moje ulubione piosenki, humor dopisuje, jest idealnie? Nie. Parę minut po 22 dostaje wiadomość<i> idę na piwo z chłopakami</i>. Taa, no miło. A leć. Odkładam telefon i czytam dalej. Mijają kolejne godziny, ja zaczęłam już kolejną książkę, a jego nie ma.. Zerkam kątem oka na zegar. 2.30. Chyba jednak czas iść spać, nie ma na co czekać.. Odkładam książki, dopijam zimną herbatę i okrywam się kocem. Tuż przed zamknięciem oczu patrze na telefon. W chwili, gdy biorę go do ręki zaczyna migać zielona dioda. Wiadomość? Tak. Kto do cholery pisze o tej porze...  O, ukochany..  No zobaczmy co ma mi do powiedzenia. <i>Kociaku przepraszam, że tak nagle wyszedłem, jestem już w domu, kocham Cię Królewno. </i>Postanawiam, że pociągne tą rozmowę dalej. Odpisuje, zaczynamy rozmawiać. Po tym jak pisze wiem, że nie skończyło się na piwku czy dwóch.. <i>Szkoda, że nie ma Cię przy mnie.. </i>Rzadko kiedy słyszę od niego takie słowa. Ciagne go za język, może powie mi coś więcej, coś ciekawego.. Pada tak wiele miłych słów, patrzę jak zaczarowana na każdą wiadomość od niego, ludzie, ktoś mi podmienił mężczyznę mojego życia? </p>
<p dir="ltr"><b>Padają słowa, których nie spodziewałabym się nigdy z jego ust. Czytam je raz za razem i nie wierzę. Z oczu płyną łzy szczęścia. A on następnego dnia mówi mi to prosto w twarz. I znowu.. I znowu.. A ja ciągle nie wierze, chociaż wiem, że to szczera prawda, której nie mówi się byle komu. Dziękuję za każde miłe słowo temu Panu. </b></p>
Wenus w świecie.http://www.blogger.com/profile/13980853167631008897noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5409617476665109503.post-18046295944374575892015-05-12T10:09:00.001-07:002015-05-21T14:22:14.612-07:00#49<p dir="ltr">Siedzę pod siłownią, czekam na przyjaciółkę, pale papierosa. Myślę o tym, że za chwilę będę wylewać z siebie siódme poty tylko dla tego, że chce lepiej wyglądać. Patrzę na smugę, jaką zostawił po sobie samolot, uśmiecham się widząc ten błękit nieba, na który tak długo czekałam. Gaszę papierosa, wstaje i zaczynam chodzić w kółko. Po chwili czuje wibracje telefonu, a któż to dzwoni.. Mój kochany. Odbieram szczerząc się od ucha do ucha. <i>Gdzie jesteś skarbie? </i>Niepewnym głosem tłumacze, ledwo kończę zdanie i już słyszę <i>a okej, no to pa. </i>Nie wiem o co chodzi, jak na to zareagować, co to było do cholery? Odwracam się i widzę go, uśmiechniętego od ucha do ucha. Podchodzi szybko, całuje mnie w usta i od tej chwili oboje nie przestajemy się uśmiechać nawet na sekundę. Ciesze się, że jest, że zrobił mi taką niespodziankę. Miło go znów widzieć. Podchodzi do nas moja przyjaciółka, wita się z nami, dosłownie chwile rozmawiamy. Rzucam w jego kierunku kąśliwą uwagę, a on nie zwracając uwagi na to co jest dookoła nas chwyta mnie mocno za kucyk i ciągnie lekko do tyłu szepcząc tuż przy moim uchu, czy aby wiem co mówię.. Uginają się pode mną kolana, szybko całuje go na pożegnanie i uciekam z przyjaciółką na zajęcia. Przez cały czas pobytu na siłowni myślę o nim i nie przestaje się uśmiechać, chociaż z minuty na minutę moje mięśnie są coraz bardziej zmęczone, a stawy zaczynają odmawiać dalszej współpracy.. Mimo to z uśmiechem wskakuje na bieżnie, a w głowie i tak siedzi on. </p>
<p dir="ltr"><b>I to jest jedna z takich prostych rzeczy, która mnie spotyka. Ostatnio coraz częściej. Nauczyliśmy się siebie? Tak. I jest lepiej. O wiele lepiej. </b></p>
<p dir="ltr">Przepr<i>aszam za długą nieobecność, ostatnio miałam bardzo dużo pracy, postaram się wszystko nadrobić w najbliższym czasie. Dajcie mi znać, że wciąż zaglądacie do mnie i sprawdzacie, czy Wenus żyje.</i></p>
Wenus w świecie.http://www.blogger.com/profile/13980853167631008897noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5409617476665109503.post-7854207485626018842015-04-27T11:16:00.001-07:002015-04-27T14:00:07.975-07:00#48<p dir="ltr">Spokojna niedziela. Miło spędzony dzień w gronie rodziny. Co i raz za oknem popadał deszcz. A może by tak odciąć się od rodzinnej sielanki i udać się na spacer? Czemu nie.. Komu w drogę, temu słuchawki na uszy. Powoli spaceruje po jednej z warszawskich dzielnic. Podziwiam jak wszystko się zazieleniło po jednym deszczowym dniu. Uwielbiam na to wszystko patrzeć. Robi się coraz bardziej zielono, rano budzi mnie ćwierkanie ptaków, pogoda jest coraz piękniejsza. Chodzę, myślę, oglądam i nie wiem kiedy znajduje się pod jego drzwiami.. Nie jestem pewna tego, co mnie tam czeka. Może lepiej by było gdybym się odwróciła i poszła do siebie. Stoję przez chwile przed drzwiami i zastanawiam się, co będzie najlepszym wyborem.. W końcu podnoszę drżącą dłoń i naciskam dzwonek. Drzwi otwierają się po chwili. Moje serce bije coraz szybciej. Patrzę w jego oczy i nie widzę nic.. Zabolało..  Wpuszcza mnie do środka, całuje mnie w czoło i idzie do pokoju pytając o coś. Pytanie zbytnio do mnie nie dociera, jestem skupiona na tym, że jestem wciąż na dystans. Od kilku dni..  Za mną kilka ciężkich dni prawie bez kontaktu z nim. Mimo to, że takich sytuacji już było trochę i powinnam się przyzwyczaić do ich przebiegu, ja wciąż to przeżywam, za każdym razem bardziej. Wchodzę za nim do pokoju, siadam na łóżku, on siedzi przy komputerze. Nie mówi nic, nie patrzy na mnie, kompletnie nic. W głowie coś krzyczy "<i>wyjdź, po co tu jesteś?!</i>" A ja uparcie siedzę. Po chwili z zamyślenia wyrywa mnie jego zachrypnięty głos. <i>Zapalisz ze mną? </i>Bez słowa wstaje z łóżka. Biorę od niego papierosa, jednocześnie otwieramy okna, rozpalamy, zaciągamy się, wypuszczamy dym, patrząc w dół. </p>
<p dir="ltr">Siedzę znów na <u>łóżku</u>, on na krześle. Tym razem patrzy na mnie, a w jego oczach widzę troskę i złość. Po chwili czuje jego dłoń na karku, we włosach. Zaciska lekko palce na moich włosach i patrzy mi w oczy. <i>Cholernie się o Ciebie martwiłem wiesz? </i>Ja oddycham z ulgą, kiwam głową, bo nie umiem nic powiedzieć mając zaciśnięte gardło.. Wciąga mnie na swoje kolana i przytula tak mocno, że bolą mnie żebra.. Całuje mnie po chwili tak, jakby mnie nie widział rok. Odsuwa mnie od siebie. <i>Chyba powinnaś mi coś powiedzieć. </i>Szepcze przepraszam, lecz on kręci głową, że nie o to mu chodziło..  Myślę przez chwile, a z moich ust płynie potok słów. Że zrobiłam źle, że powinnam dać znać, gdzie jestem i co ze mną, żałuję, okropnie żałuję tego wszystkiego, w moich oczach pojawiają się łzy.. On to dostrzega i przyciska mnie do siebie. Nie umiałam uwierzyć w to, że taki mężczyzna jak on potrafi się o mnie martwić. A jednak. Był w stanie zrobić wszystko. Byle tylko mógł wiedzieć gdzie byłam.. </p>
<p dir="ltr">Stoimy przy łóżku. Uśmiechamy się do siebie, znow przygryza wargę..  Oj niedobrze.. Zdecydowanym ruchem mnie obejmuje i rzuca mnie na łóżko, kładąc się po chwili na mnie. Całuje mnie, dotyka i drażni, szepcząc przy tym. <i>Tak się ciesze, że jesteś, że nic Ci się nie stało.. </i>Nagle wstaje. Patrzy na mnie, rozczochraną i rozłożoną na łóżku. <i>Wypale i wynagrodze Ci te kilka dni ciszy.. </i>Pojawia się ściskanie w brzuchu i dreszcz wzdłuż kręgosłupa. Wrócił. Oboje wróciliśmy.. </p>
<p dir="ltr"><b>Czas staje w miejscu. Nic się nie liczy. Tylko bezpieczeństwo, które zapewniamy sobie wzajemnie oraz miłość, którą sobie okazujemy na różne sposoby. Nasze proste życie, które trwa coraz dłużej.. </b></p>
Wenus w świecie.http://www.blogger.com/profile/13980853167631008897noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5409617476665109503.post-18119940985476249362015-04-23T01:27:00.001-07:002015-04-24T00:38:38.956-07:00#47<p dir="ltr">Trzask zapalniczki, mały płomyk, głęboki wdech, smak mięty i tytoniu, wydech, chmura dymu. Dla jednych nałóg, dla innych zwykła rzecz. Papieros. To od niego się zaczęły te wszystkie gierki. <i>Chodź zapalimy.. </i>Ile razy ja razy ja to słyszałam..  Ile razy cieszyłam się słysząc te słowa.. Ktoś mógłby spytać <i>dlaczego się cieszysz, że pyta, czy zapalisz? </i>Bo wiem co będzie dalej. To już nie jest tylko i wyłącznie zapalenie papierosa. To jest kilka minut śmiechu, z przerwami na kolejnego bucha, to kilka minut z jego ręką na moim biodrze, kilka minut obserwacji tego, jak się zaciąga, jak pracują mu mięśnie..  Niby nic, a jednak coś. Patrząc na niego, obserwując jego ruchy widzę to, co stanowi dla mnie wszystko. Widzę miłość mojego życia, za którą poszłabym w nieznane. Mimo wszystko. Nie ważne są kłótnie, sprzeczki czy nieporozumienia. Ważne jest to, że po tym jak upadniemy, łapiemy się za ręce i podnosimy się. Razem. Choćbyśmy nie wiem ile razy się kłócili, umiemy dojść do porozumienia. Potrzeba tylko trochę czasu. Wiadomo, że od razu po kłótni nie da się wszystkiego puścić bokiem. Emocje robią swoje i są w stanie doprowadzić do różnych sytuacji. Niepotrzebnie wypowiedzianych słów jest wiele. Każde z nich jest jak pocisk. Gdy dostaje się taką salwę strzałów, mamy prawo upaść. I w tej sytuacji mamy dwa wyjścia. Albo czekamy na pomoc drugiej osoby albo próbujemy się podnieść sami. I jedna i druga wiąże się z tym, że często nie da się od tak podnieść i zapomnieć o całej sytuacji. Małe zadry pozostają przez jakiś czas. Trzeba tylko umieć je załagodzić.. </p>
<p dir="ltr">Szansa. Czym dla mnie jest? I czym. Ona jest dla nas? Wspomniałam o niej ostatnio, ale nie chciałam od razu o wszystkim pisać. Dla mnie szansa jest wybawieniem, jest tym owocem zakazanym, który tak bardzo chce mieć, a on wciąż jest poza moim zasięgiem. A dla nas? Podobnie. Ale ta szansa jest dla nas czymś w rodzaju testu, co do którego mamy pewność, że zaliczymy. Nie są to na szczęście złudne nadzieje. Pojawiła się szansa wyjechania za granicę. Na dłużej. Z czym wiąże się ten wyjazd? Na pewno z porzuceniem wszystkiego, co mamy tu, w Warszawie. Znajomi, miejsca, rodziny. Ale wiąże się także z tym, że wyjeżdżając tam zamieszkamy razem. Moglibyśmy sprawdzić sami siebie, jak odnajdujemy się w takim życiu. Gdzie jesteśmy tylko my i nasze cztery ściany.. Nareszcie byłoby tak jak chcemy. Wspólne poranki i noce, wspólnie przygotowywane posiłki, czekanie na niego w domu aż wróci z pracy. To jest ogromna szansa żeby wreszcie było między nami dobrze. Wiem jak to wygląda, jak spędzamy ze sobą czas codziennie. Nie ma kłótni, nawet drobnych sprzeczek. Jest tylko szczęście, śmiech, miłość i dużo zabawy. </p>
<p dir="ltr"><b>Chciałabym żeby to wszystko wyszło. Żebym mogła się wreszcie cieszyć jego obecnością rano i wieczorem, przez czas dłuższy niż te kilka godzin. Potrzebuje biletu w jedną stronę. Do raju, w którym chcemy się ukryć. </b></p>
Wenus w świecie.http://www.blogger.com/profile/13980853167631008897noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5409617476665109503.post-12518138519450301122015-04-14T13:34:00.001-07:002015-04-14T15:06:45.209-07:00#46<p dir="ltr">Siedzę z telefonem w ręku.. Zerkam co jakiś czas na wyświetlacz. Ze słuchawek płynie deep house, uspokaja mnie, prawie jak on sam. Trochę się martwię. Oczywiście o niego. O siebie też, lecz on jest na pierwszym miejscu. Chce mu pomóc, wiem, że mu teraz ciężko, że mnie potrzebuje. Z jednej strony mnie chce, z drugiej strony nie umie przyjąć mojej pomocy, tej wyciągniętej ręki.. Kombinuje i myślę jak mu pomóc, jak to zrobić żeby go nie urazić, ale żeby jednak go uratować.. Pisze szybko sms'a drżącymi palcami. Telefon wysuwa się z moich dłoni, w ostatniej chwili go łapie. Kończę sms'a i wysyłam. Nic tylko czekać..  Znajduje sobie zajęcie, myślę o tym, co może nas spotkać za dwa miesiące. Myślę o tej szansie, o której teraz tylko wspominam. Zapala się mała dioda na ekranie telefonu. <i>Kociaku zaspałem.. </i>Uśmiecham się mimo to, ciesze się, że się odezwał i jest miły, uśmiechnięty, taki jak lubię. Chce żebym przyjechała i mu pomogła. Sukces! Wyciągnięta dłoń została schwytana, mocno. I chyba tak szybko nie zostanie wypuszczona.. </p>
<p dir="ltr">Wchodzę do mieszkania, on przez całą drogę od przystanku do mieszkania nie puścił mojej dłoni nawet na chwilę. Uśmiecha się ciągle, zerka na mnie. Pytam, czy wszystko okej. <i>Tak skarbie. </i>Bierze mnie za rękę i prowadzi do pokoju. Sam kładzie się na łóżku i wyciąga ręce w moją stronę, jak mały niedźwiadek..  Z uśmiechem na ustach kładę się obok niego i wtulam się w jego objęcia, wdychając jego zapach, słuchając bicia jego serca. Leżymy tak przez jakiś czas, ale w końcu bierzemy się za pracę. Trzy godziny mijają jak kilka minut, mieliśmy tylko trzy przerwy, podczas których zdążyliśmy wypalić po papierosie.. Nareszcie, praca skończona. Zdolne bestie. Prowadzi mnie do kuchni, siadam na blacie, a on ogrzewa zupę. Kątem oka patrzy na mnie, widzę, że się uśmiecha, przygryza wargę. Coś kombinuje, na bank..  Staje między moimi nogami, przyciąga mnie do siebie i całuje mnie chwytając mocno za kucyk. Wydaje z siebie cichy jęk, ale nie daje się sprowokować. Tym razem nie może być tak łatwo. </p>
<p dir="ltr">Zapadł zmrok. W mieszkaniu panuje półmrok, oprócz przygaszonych świateł, nie świeci się nic. Leżę na kanapie, słucham muzyki płynącej w moim kierunku z radia i odprężam się. On stuka łyżką o miskę. Ja zamykam oczy i chyba zasypiam..  Budzę się w chwili, gdy ugina się pode mną kanapa. Nie ruszam się, nie otwieram oczu. Coś wysuwa się spod mojej głowy, po kilku sekundach czuje na sobie gruby i ciepły koc. Dobry duszek odchodzi i zaczyna zmywać, wyjątkowo nie robiąc przy tym dużo hałasu. Ponownie zamykam oczy i odpływam. Czuje, że coś obejmuje moje nogi, czuje coś na kolanie, poruszam się i otwieram oczy. Widzę miłość mojego życia, wpatrzoną we mnie. <i>Cześć piekna. </i>Zawstydzona chowam twarz pod koc, on zaś kładzie się na mnie, całuje mnie w czoło, nos i usta. Lekko się uśmiechając mówi spokojnie i cicho, że mnie kocha. Najmocniej na świecie. Proszę, żeby mnie przytulił. Moje serce szaleje. A ja ciesze się z tego, co jest. </p>
<p dir="ltr"><b>I jesteśmy sobie razem. Długo. Przeżywamy kolejne dni. Razem. Planujemy tyle rzeczy. Razem. Wszystko,</b><b> co dobre i złe. Robimy razem. </b></p>
Wenus w świecie.http://www.blogger.com/profile/13980853167631008897noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5409617476665109503.post-27992390383461938492015-04-08T08:54:00.001-07:002015-04-14T13:22:27.458-07:00#45<p dir="ltr">Troszkę ogłoszeń i kilka słów wyjaśnienia. Znów zrobiłam małą przerwę w publikowaniu. Jest to spowodowane głównie brakiem czasu, może i siły.. Jednak czas stanowi tu największy problem. Coraz więcej zajęć i obowiązków, a co za tym idzie coraz więcej stresu i nerwów. Kryje się z tym gdzieś w swoim małym świecie. Ale mimo wszystko codziennie myślę o tym, że chciałabym coś napisać, podzielić się z wami ostatnimi wydarzeniami. A trochę ich było. W najbliższym czasie postaram się nadrobić zaległości i przekazać wam trochę emocji. Głównie chyba pozytywnych, sami/same będziecie musieli/musiały to ocenić. Przez jakiś czas będzie tak to wyglądało, że posty będą pojawiały się rzadziej, ale postaram się żeby były dopracowane i stanowiły miłą lekturę, która nie jednemu z was umili dzień. Mam nadzieje, ze mimo przerw jesteście tu i zaglądacie co jakiś czas czy Wenus żyje. </p>
<p dir="ltr"><b>Otóż ogłaszam wszem i wobec. Żyje i mam się dobrze. Jestem szczęśliwa. Cholernie szczęśliwa. </b><br>
<b>Wenus. </b></p>
Wenus w świecie.http://www.blogger.com/profile/13980853167631008897noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5409617476665109503.post-512994753544644862015-04-05T12:41:00.001-07:002015-04-05T13:27:31.532-07:00#44<p dir="ltr">Spokojny dzień. Kolejne zapisane kartki pojawiają się na moim biurku, podłodze, wszędzie..  Chciałabym to jakoś ogarnąć, ale chwilowo chyba nie umiem. Towarzyszy mi niezbyt dobry humor, kubek z herbatą i niecierpliwe oczekiwanie na jakiś znak od niego.. Kolejne minuty mijają, a ilość kartek wokół mnie nie maleje ani trochę, a wręcz rośnie.. A wiadomości od niego ciągle brak..  Ale, ale.. Zielona dioda? Cóż to..  <i>Cześć kociaku.. </i>Ktoś tu zaspał.. Ale cii, nie marudzimy. <i>Przyjedź. </i>Cóż. Ubieram się, wsiadam w rydwan i lecę. Jak zwykle. Po drodze pisze do niego z prośbą, żeby wyszedł po mnie. W słuchawkach rozbrzmiewają takty naszego mixu, pojawia się delikatny uśmiech, a wraz z nim zza paskudnych chmur wychodzi słońce. Podróż do niego staje się coraz przyjemniejsza mimo to, że dzień wcześniej trochę mnie wkurzył. Tak trochę bardzo..  Podróż dobiega końca, rozglądam się, ale nigdzie go nie widzę. Zawiedziona ruszam w stronę mieszkania, wyłączam muzykę, a w chwili gdy podnoszę wzrok wpadam na niego. W jego objęcia. Delikatnie muska moje usta. <i>Cześć wredoto.. </i>Standard.. Splata swoje palce z moimi i zabiera mnie tam, gdzie czuje się całkowicie bezpieczna i szczęśliwa. Bez względu na wszystko. </p>
<p dir="ltr">Kładę się na łóżku, nos wtulam w jego pościel i momentalnie czuje najwspanialszy zapach na świecie. Jego zapach. Patrzy na mnie, śmieje się. Mnie jednak nie opuściła złość od wczoraj. Jeszcze jej trochę we mnie zostało..  Próbuje mnie jakoś ugłaskać, łaskocze mnie, ja jednak nie reaguje. A w zasadzie idealnie to w sobie ukrywam.. On wychodzi z pokoju, ja wykorzystuje sytuację, wstaje z łóżka, podchodzę do okna i zapalam papierosa, próbując odgonić wczorajszą złość.. Słyszę jak wchodzi do pokoju, siada jednak przy biurku, do mnie się nie zbliża. Dopalam papierosa, odwracam się, całuje go w kark i kładę się na łóżku. On zaś wstaje i podchodzi do okna z papierosem w ustach.. Nie wiem o co chodzi, próbujemy chyba się dogadać bez słów, ale nawet to nam nie wychodzi.. Kładę się na boku, jego obecność próbuje zignorować. Po chwili czuje uginające się łóżko i jego ciało tuż za moim. Całuje mnie w szyję i obejmuje..  Potrzebowałam tego strasznie. <i>Kociaku, odwróć się do mnie. </i>Szybko się przekręcam, całuje go w usta i wtulam nos w jego szyję.. Po chwili leżę już objęta jego ramionami, oglądając fantastyczny film. On co jakiś czas niby przypadkiem całuje mnie za uchem lub delikatnie muska moją szyję językiem. Wie dobrze, jak bardzo mnie to drażni. A mimo to robi to dalej, ignorując reakcje mojego organizmu. Próbuje wytrzymać te jego gierki, ale z każdą kolejną minutą jest coraz trudniej. <i>Chodź, zapalimy. </i>Wstaje szybko z łóżka i dostaje klapsa. Nie zwracam na to uwagi i podchodzę do okna, opieram się o parapet i znów dostaje klapsa, mocniej.. Prostuje się i patrze na niego, a on się uśmiecha najpiękniej na świecie i rozpala papierosa. Nie mija kilka minut jak staje za mną, obejmuje mnie jedną ręką w pasie, a drugą klepie mnie w pupę.. Znów się zaczyna. Przyciska mnie do siebie, pode mną uginają się nogi,ale próbuje ukryć przed nim to, że jednak nie działają na mnie jego triki.. Dlaczego chce okłamywać samą siebie? Odwracam się do niego, całuje go w usta, a on przyciąga mnie do siebie i zabiera ode mnie całą złość i smutek. Wszystko odchodzi, zostajemy tylko my we dwoje. Przytuleni na łóżku jak na pierwszej randce.. Znów się śmiejemy z głupot, znów cieszymy się swoją obecnością, znów się kochamy.. Perwersja odeszła gdzieś na drugi plan, a na jej miejsce wskoczyła czułość i szczęście. </p>
<p dir="ltr"><b>Prawdziwym szczęściem był jeden jedyny moment, który sprawił, że w ogóle nie c</b><b>hciałam od niego odchodzić... </b><i><b>Jesteś dla mnie wszystkim królewno.. </b></i><b>W moich oczach pojawiły się łzy, a w sercu tak wiele miłości do tego łobuza. Wszystko obudziło się na nowo. To chyba wiosna panie sierżancie.. </b></p>
Wenus w świecie.http://www.blogger.com/profile/13980853167631008897noreply@blogger.com0