piątek, 3 lipca 2015

#53

Brak mi Cię. Coraz bardziej. Z każdą kolejną chwilą. Nie wiem nawet co robić. Środek nocy. Oboje się gdzieś włóczymy.. Każde z osobna. Nie wiadomo gdzie. Ja szukam Ciebie. Ty się ukrywasz. Ja krzyczę. Ty milczysz. Ja siadam z bezsilności na środku, pomiędzy czymś a czymś. A Ciebie wciąż nie ma. Rozglądam się, wypatruje, na próżno. Wchodzę do mieszkania, nie zapalam światła, biorę jedynie butelkę wina z kuchni. Siadam na krześle, włączam komputer i szukam. Czego? Nie, nie Ciebie.. Szukam czegoś, co pomoże mi się oderwać. Czegoś, co wywoła inne emocje niż smutek, żal, przygnębienie, poczucie winy.. Wybór padł na film "Gwiazd naszych wina" w tej chwili wiem, że to był jeden z gorszych wyborów.. Smutek zwalczać smutkiem? Złe połączenie. Ale cóż, film uruchomiony. Pierwszy łyk wina spływa powoli po moim gardle, przymykam oczy, czuje delikatny dotyk na ręku. Otwieram oczy i widzę kotkę, moją małą kotkę, ocierającą się o moją dłoń. Wciąż mając zamknięte oczy pociągam kolejny łyk wina, w głowie odtwarzam pewne spotkanie, na którym chwile po tym jak weszłam do Twojego mieszkania Ty wziąłeś mnie na ręce i powiedziałeś, że cieszysz się, że masz przy sobie taką piękność. Zawstydzają mnie Twoje słowa. Za każdym razem. Brak mi ich. Brak mi Ciebie. Oglądam film, nawet nie wiem kiedy mija półtorej godziny. Po winie nie ma śladu. Za to pojawiło się mnóstwo śladów po łzach, które znaczyły jak blizny moja twarz. W chwili gdy główna bohaterka zaczyna przemowę nie mogę użyć wytrzymać. Zatrzymuje film, kładę się na łóżku i płacze. Cichutko. Tęsknię coraz bardziej. Still waiting for a little green light.

Czekam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz