piątek, 11 marca 2016

#60

Nowy etap w życiu, który pochłonął mnie całkowicie. Dużo pracy, dużo nauki, jeszcze więcej stresu, problemów. Niedawno zakończyłam najważniejszy jak dotąd etap w swoim życiu. Były łzy, tęsknota nadal jest, ale u on wciąż jest. Nie tak blisko jak był, nie w taki sposób w jaki był. Ale jest. Wspiera, troszczy się, rozmawia. Dużo zmian nastąpiło w bardzo krótkim okresie czasu. Rozstanie, choroba, nowi ludzie, nowe środowisko, obowiązki. Nauczyłam się wielu rzeczy, między innymi tego, żeby nie robić nic na siłę oraz tego, że warto otworzyć szerzej oczy, rozejrzeć się, spojrzeć na ludzi dookoła, być może Wenus siedzi obok Ciebie w autobusie. Dostrzegłam zalety poznawania ludzi, nie ważne czy to za pośrednictwem internetu czy w rzeczywistości, na ulicy, gdy ktoś w biegu wpada na Ciebie i wytrąca Ci z rąk telefon czy kubek z kawą. Nauczyłam się mniej denerwować takimi sytuacjami, reaguje na nie częściej uśmiechem niż złością. Ale wśród tych wszystkich pozornie nowych rzeczy wpadłam na mężczyznę. Lub on wpadł na mnie. Był jak grom z jasnego nieba. Był ratunkiem w ciężkiej chwili. Moim kołem ratunkowym, którego się kurczowo chwyciłam. Czy puszczę?

21.01.2016r. Godzina 01.42

Włączyłam kolejny film, nie pamiętam nawet jego tytułu, leci od godziny, nie bardzo wiem o co w nim chodzi. Rozglądam się dookoła i co widzę? Pustą paczkę po papierosach, puste opakowanie po lodach miętowo-czekoladowych, dwie puste butelki po winie i stos chusteczek higienicznych. Próbuję w jakiś sposób zabić czas, byle tylko nie myśleć o nim, by nie czekać na niego już nigdy. Z myśli wyrywają mnie wibracje telefonu. Zerkam "Nowy użytkownik polubił Twój profil, zacznij rozmowę". W pierwszej chwili to zignorowałam. Ale co mi szkodzi, odwiedziłam jego profil, przejrzałam zdjęcia, które dodał, odłożyłam telefon i poszłam zrobić herbatę. Po powrocie z gorącą herbatą biorę telefon do ręki i widzę nową wiadomość na portalu. Zaglądam i widzę proste "hej :) "  niby nic a jednak coś, bo co za wariat w środku nocy robi na takim portalu. Zaczynamy rozmawiać, po nie całej minucie wie, że jest mi źle, że jest źle od długiego czasu, nie muszę mu wiele mówić. On wyczuwa to co czuje ja. Mimo prawie 100km, które nas dzielą. Dla kogoś jest to mało, dla kogoś dużo. Wraz z rozwojem rozmowy otwieramy się bardziej, rozmowa trwa do prawie czwartej nad ranem, zasypiam podczas odpisywania z telefonem w ręku i uśmiechem na ustach. Z każdym kolejnym dniem i każdą kolejną rozmową odkrywamy, że coraz więcej nas łączy. Lubimy te same rzeczy, sposób w jaki spędzamy czas, oboje jesteśmy leniwi, lubimy dobre filmy, stare piosenki i porządny alkohol. Jednocześnie mimo lekkiego lenistwa, jesteśmy ambitni i pracowici. Lubimy długie podróże, głośno słuchać muzyki, zwiedzanie, poznawanie nowych miejsc, spacerowanie, gotowanie, próbowanie nowych smaków.. Im więcej cech wspólnych wychodziło na jaw tym większe były moje oczy i zachwyt nad jego osobą. Każdego dnia wyczekiwałam na wiadomość od niego, tą z samego rana jak i tą w środku nocy. O wszystkim i o niczym. Trafiłam na człowieka do tańca i do różańca. Jest osobą, która nie znając mnie już się troszczyła i dbała o mnie, nawet na odległość. Prostymi słowami, jedną, krótką wiadomością sprawiał, że jak się uśmiechnęłam to ten uśmiech zostawał ze mną na długi czas. Odkąd go znam coraz częściej słyszę od znajomych kochana, Ty ostatnio promieniejesz, zarażasz uśmiechem. Ciężko mi zaprzeczyć. Są chwile, gdy widzę swoje odbicie w szybie autobusu, w wystawie sklepu (tak, kobiety wszędzie znajdą lusterka..)  widzę te rozbiegane oczy pełne iskierek szczęścia i nadziei na to lepsze jutro, te pełne koloru usta, które coraz częściej układają się w uśmiech, nawet jak leje deszcz i od zmierzchu do świtu jest szaro i ponuro.

Wenus się nie poddaje i nawet podczas szarego dnia, samotnych nocy, widzi to, czego nie dostrzegają inni. Goni za szczęściem w ukochanych butach, pomagając po drodze każdemu komu się da co jakiś czas sięgając po papierosa i butelkę z winem.
Wróciłam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz