piątek, 13 marca 2015

#38

Trochę długo mnie tu nie było. Za długo. Cóż się działo? Wiele. Momentami zbyt wiele. Przerwa minęła. To wszystko, co było z nią związane w pewnym sensie także już nas opuściło. Napisałam nas, co to znaczy? Tak, jesteśmy dalej razem. Dalej doczepiamy kolejne sytuacje do naszej wspólnej historii, dalej któreś z nas potrafi tupnąć nogą, dalej się pocieszamy w trudnych chwilach, dalej walczymy o to, co nasze. Ale chyba już dość tych ogólników. Trzeba nadrobić stracony czas i zaległe wiadomości.

W ostatnim poście wspomniałam o przełomie. Nie trwał on niestety długo. Była to jednorazowa sytuacja, podczas której on trochę zatęsknił. To tylko ten jeden wieczór był miły i taki jak kiedyś. Następny dzień był ponownie dniem milczenia, złości, braku apetytu i kolejnych zmarnowanych chusteczek. Za tym dniem szedł kolejny i kolejny..  Przestałam liczyć na jakąkolwiek poprawę. Prawie się poddałam. Nadzieja odeszła, schowała się przede mną. Minęło kilka dni. Wraz z kolejnymi dniami uciekły kolejne kilogramy. Widzę, że się zmieniam. Pytanie tylko czy na lepsze czy na gorsze..  Przez ten cały czas zastanawiałam się co jeszcze mogłabym zrobić żeby zauważył we mnie na nowo tą wygadaną, ale nieśmiałą w stosunku do niego dziewczynę. Może zmienić kolor włosów? Nie, nigdy ich nie farbowałam, naturalny kolor mi odpowiada, a co najważniejsze jemu się podoba..  Zrzucić parę kilo? Już to zrobiłam, chociaż dla niego byłam zawsze najpiękniejsza.  Nawet w jego dresach i bez makijażu. Następny kolczyk związany z kolejną historią życiową? Nie, chyba już wystarczy..  Co robić?

Kolejny dzień spędzony samotnie w domu. Trzeba go wykorzystać. Włączyłam deep house. Ten nasz jedyny i niepowtarzalny mix, który już pierwszymi sekundami sprawia, że miękną mi kolana, a serce zaczyna bić szybciej. Wracają wspomnienia. Muzyka rozbrzmiewa w całym mieszkaniu. Piękny dzień, świeci słońce, wiosna nadchodzi..  Powoli ściągam z siebie rozciągnięte dresy, jego sweter.. Staje przed lustrem i patrze ze zdziwieniem. Nie wierzę w to co widzę. Zapadnięty brzuch z odznaczającymi się mięśniami. Chyba trochę bardziej zarysowana talia niż ostatnio. I w udach jakoś tak chyba ubyło kilku centymetrów.. Znikam. Gorąca kąpiel odpędza złe myśli, odprężam się wsłuchując w nasz mix. Zamykam oczy i widzę jego twarz, dłonie, które uwielbiają mnie dotykać. Nie chce otwierać oczu, by nie utracić tego obrazu..  Ale otwieram je. Czuje łzy na policzkach.. Zbyt długo.. Wychodząc z wanny myślę o kolorze lakieru do paznokci, jak dawniej. Decyduje się na czerwony, jego ulubiony odcień. Dziś jest mój dzień, nikt mi go nie zepsuje.. Ale zaraz. Zielona dioda w telefonie. Pewnie przyjaciółka wróciła z treningu i chce pogadać. Biorę jednak telefon do ręki, mam pewne przeczucie.

Nie wierzę po raz kolejny. Jedno małe słówko, którego nie widziałam i nie słyszałam tak długo. Wszystko wróciło. Lubię niedokończone historie. I lubię trzymać w niepewności...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz