niedziela, 8 marca 2015

#37

Wiele tygodni. Wiele dni. Wiele godzin. Straconych. Pustych. Samotnych. Ostatni miesiąc był bardzo ciężki. Pod każdym względem. Nic się nie układało, na nic nie miałam ochoty. Tylko na spotkanie z nim. Wielokrotnie próbowałam przypomnieć sobie jak to jest jak ktoś patrzy na mnie z miłością, jak ktoś dotyka mnie z nie opisaną czułością. Na marne. Zapomniałam jak to jest. Zapomniałam jak to jest co weekend wstawać wcześnie, szykować się i jechać do niego. Jak to jest widzieć ten jego piękny uśmiech i czuć go obok. Jedyne co mi pozostało na tą chwilę to wspominanie i próbowanie przypomnienia sobie jak to jest gdy ktoś się Tobą po prostu interesuje. Nikomu nie życzę by przechodził przez coś takiego. Ktoś mógłby powiedzieć dziewczyno, dramatyzujesz, nie widziałaś go tylko miesiąc. No tak. Dla kogoś to zaledwie miesiąc. Dla mnie aż miesiąc.

Czy coś się zmieniło? Owszem. Przełom nadszedł w środę. Późny wieczór. Pogrążona w kolejnym kryminale leżę w łóżku. Moją uwagę odwraca nagle zielona dioda, migająca w górnej części telefonu, wręcz krzycząca "napisał do Ciebie wariatko!"  no tym razem ten głos się nie pomylił.. Książka leży obok otwarta lecz ja jestem wpatrzona w ekran telefonu. Mam ochotę zrobić coś wrednego. Proszę bardzo, droga wolna, bądź wredny. Nie wie jak bardzo mi tego brakuje..  Po chwili widzę to, co od kilku dni siedziało mi w głowie,co tak bardzo chciałam zobaczyć. Nie sądziłam, że to zrobi. Patrzę jak zahipnotyzowana. W ciągu sekundy zasycha mi w gardle, a serce gwałtownie przyspiesza.. Coś chyba chce, inaczej by tego nie zrobił. Pojawia się ogromnie drażniące może.. A ja mam wrażenie, że śnie, że to nie jest prawda, że zaraz się obudze..

Jednak ten sen trwał, bardzo długo, aż do trzeciej w nocy..  I jednak okazał się rzeczywistością, w którą w końcu uwierzyłam. Dało mi to ogromną nadzieję, że będzie wszystko dobrze. Pozostaje jednak pytanie, czy ta nadzieja ze mną została? Jeśli tak to na jak długo?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz