poniedziałek, 16 lutego 2015

#30

Walentynki.. Cóż to takiego jest? Dla jednych jest to święto, w którym można obdarować drugą osobę drobnym upominkiem. Dla innych.. Dzień jak codzień. Bez prezentów, bez pieszczotliwych zwrotów, dopieszczania i tego typu rzeczy. Jak to wyglądało u nas? Przez dłuższy czas miałam wrażenie, że będzie to wyglądało choć trochę tak jak w zeszłym roku. Wspólnie spędzony czas oraz niespodzianka w postaci bukietu pomarańczowych róż. Takie święta lubię obchodzić inaczej niż wszyscy. Miłe wspomnienie pozostało. Oraz pudełko ususzonych kwiatów. Miałam nadzieję, że i w tym roku mnie czymś zaskoczy. I tak było. Zaskoczył mnie na tyle bardzo, że tegorocznych walentynek długo nie zapomnę..

Zaplanowaliśmy sobie, że dziś spotkamy się wcześniej, by jak najwięcej czasu spędzić razem. W końcu to walentynki, niech dziś będzie inaczej niż zwykle.. No niestety, nie wyszło.. O godzinie 15 wyrywa mnie z zamyślenia wibracja telefonu schodź na dół.. Ubieram się i szybko schodzę, licząc w głębi serca, że za chwilę zobaczę go z drobnym upominkiem. No niestety, znów nie wyszło. Szybki buziak i w drogę. Pojawiła się myśl.. Może jak będziemy szli na przystanek to zajrzymy do tej dużej kwiaciarni..  Cóż. Nadzieja matką głupich prawda? Nadzieja, którą z każdą minutą tracę..

Docieramy do mieszkania, oboje uśmiechnięci, zadowoleni, z bolącymi brzuchami od śmiechu. To co, film? Jasne, weekend jak każdy inny, ale chyba jednak będzie choć trochę wyjątkowy, widzę po nim, że coś kręci i planuje, tylko nie mogę rozgryzć, co dokładnie.. Film włączony, okna zasłonięte, on przytulony. No super. Nie minęło pięć minut filmu, a ja już czuję jego silne lecz delikatne dłonie na swoim ciele i zęby przejeżdżające po mojej szyi w towarzystwie języka.. Wie doskonale jak bardzo mnie to drażni, jak to na mnie działa. Nie przerywa tych najwspanialszych tortur, czuje, że się przy tym uśmiecha i świetnie się bawi. Przyciska mnie do siebie bym mogła poczuć, że jemu też się to podoba. Kiedy już jestem prawie gotowa na przyjęcie go do siebie, on przerywa.. Patrzy się na mnie tymi szalonymi oczami i szepcze lekko zachrypniętym głosem chodź, zapalimy sobie.. Mam ochotę go za to zabić, ale wstaje z łóżka, bardzo niechętnie..

Podchodzę do okna, otwieram je i widzę piękne słońce świecące prosto w oczy. Staje obok mnie, całuje mnie w czoło i oboje rozpalamy papierosy.. On oczywiście wypala go wcześniej, staje za mną i przytula się do mnie przejeżdżając językiem po szyi..  Nogi mi się uginają, ale nie, nie dam po sobie poznać, że to na mnie działa. Słyszę, że coś robi w pokoju, czymś stuka..

Może jednak ten dzień miło się zakończył? Wracaliśmy z uśmiechem czy smutkiem? Tyle czasu było źle, a teraz? Spróbujmy zażegnać ten kryzys skarbie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz